niedziela, 18 października 2020

Świat według Carla – 6 – Współczesne narzędzie tortur

 Kochani, na początku chciałabym podziękować wszystkim, którzy zdecydowali się zakupić "Pęknięcia". To naprawdę wiele dla mnie znaczy. Ciepło mi się na serduszku zrobiło, gdy zobaczyłam, jak duże zainteresowanie znów wzbudza ten tekst. Tak że jeszcze raz bardzo dziękuję! 

Dziękuję też za wszystkie komentarze pod ostatnim fragmentem historii Carla. Zerkam na datę i wychodzi mi, że zostały jeszcze ze dwa rozdziały i to będzie koniec zabawy z Carlem. Oczywiście to nie jest linearne opowiadanie, nie ma swojego początku i końca, więc może trwać i trwać, dopóki nie skończą nam się pomysły. Na horyzoncie widać jednak opowiadanie Marvela, więc Carl musi zrobić sobie przerwę. Wydaje mi się jednak, że spodobała Wam się ta zabawa, wiec możemy do niej jeszcze powrócić :D 

Dalsze informacje pod rozdziałem, a teraz zapraszam na kolejny fragment o Carlu. 

Bądźcie zdrowi! 

__________________________________________________________________________

– Ja nie chcę.

– Carl…

– Proszę, wracajmy. Pojedziemy do mnie, zjemy śniadanko, włączymy Netflixa i znajdziemy jakiś filmy z Hugh Grantem, żebyśmy mogli wzdychać do niego całe popołudnie. Brzmi jak plan, racja?

– Carl!

– Ale ja nie chcę, no. Zresztą, daj spokój. Co jest ważniejsze: Hugh Grant czy to?

­– Oczywiście, że Hugh Grant jest ważniejszy, nie bądź idiotą! – Jenny prychnęła, najwyraźniej już zniecierpliwiona jego zachowaniem, co Carl nawet rozumiał, choć nigdy nie przyznałby tego głośno. Nie dałby jej tej satysfakcji. – Ale skoro już tu jesteśmy, to nie wyjdziemy. To był twój pomysł, pamiętasz?

– Ale już się rozmyśliłem i możemy wracać.

– Nie, nie możemy. Nie pamiętasz, jaka jest twoja najważniejsza zasada?

Carl wywrócił oczami. Oczywiście, że pamiętał swoje zasady. Sam je w końcu wymyślił.

– Najpierw badania, później ciasteczka.

– No właśnie. Więc jeśli chcesz wybrać się do klubu w najbliższym czasie i zapolować na jakiegoś przystojniaka, to grzecznie poczekasz w kolejce i później bez problemu pozwolisz im, żeby…

– Przestań! – Carl pokręcił nerwowo głową. – Nie chcę o tym słyszeć, myśleć i niepotrzebnie sobie wyobrażać. Już mi słabo.

– Och, już przestań. Takie badania nie wymagają aż takiego dramatu. Zacząłbyś się w końcu zachowywać jak mężczyzna. Pięciolatki mają więcej odwagi.

– Przypomnieć ci twoją pierwszą wizytę u ginekologa?

Jenny zarumieniła się, a on wiedział, że był to cios poniżej pasa. Nie mógł się jednak powstrzymać, z czego w niedalekiej przyszłości zapewne nie będzie dumny.

– Absurdalne porównanie – stwierdziła ostatecznie po przedłużającej się ciszy i spojrzała na zegarek. – Mogliby się pospieszyć.

Przyjaciółka nie dała się tak łatwo podpuścić i nie wdała się z nim w utarczkę słowną, która mogłaby się skończyć opuszczeniem przychodni. Za dobrze go znała, niestety.

– Wolałbym wizytę u ginekologa – wypalił, nie poddając się tak łatwo. Chciał ją sprowokować. Wszystko, byleby wrócić do bezpiecznego domu.

– Oczywiście, że byś wolał. – Dziewczyna prychnęła, zupełnie niezaskoczona jego wyznaniem. – Przecież już ustaliliśmy, że chętniej z naszej dwójki rozkładasz nogi, nie?

Carl spojrzał na przyjaciółkę z irytacją, na ten jej denerwujący uśmieszek i miał wielką ochotę na nią krzyknąć i powiedzieć jej, co myśli o tego typu komentarzach, ale tego nie zrobił. Potrzebował jej teraz u swojego boku bardziej niż kiedykolwiek. A przynajmniej tak samo, jak przy każdym wcześniejszym badaniu. Ktoś musiał trzymać go za rękę i powtarzać, że wszystko będzie dobrze. Może nie należał do najodważniejszych osób na świecie, ale każdy miewał jakieś fobie i swoje dziwactwa. Prawda?

– Patrz, teraz my!

Jenny szarpnęła go za ramię i jak przestraszonego pięciolatka zaciągnęła do gabinetu, gdzie czekała już na nich kobieta w białym fartuchu i rękawiczkach.

­– Pani niech poczeka na zewnątrz.

Starsza pielęgniarka nie wyglądała groźnie, ale nie uśmiechała się, co Carl od razu wziął za zły znak. W jego głowie natychmiast pojawiło się wyobrażenie tej kobiety, która w jego przekonaniu zapewne nienawidziła swojej pracy, równie mocno nienawidziła pacjentów i nie znosiła, gdy ktoś przychodził z bliską osobą dla wsparcia. Wszystkie te myśli przewinęły się przez umysł chłopaka dosłownie w kilka sekund. Był przerażony, a gdy jego wzrok przesunął się po gabinecie i natrafił na przedmiot tortur…

– Nie! – Ni to pisk, ni jęk wyrwał się z jego gardła, gdy chwycił się ramienia przyjaciółki jak ostatniej deski ratunku. – Nie wychodź.

Jenny pokiwała głową i poklepała go po plecach z wyrozumiałym uśmiechem, choć ponad jego ramieniem wymieniła z pielęgniarką porozumiewawcze spojrzenia.

– Kolega się trochę boi – oznajmiła, co było chyba niedopowiedzeniem roku. – Wolałabym z nim zostać, sama pani rozumie.

Starsza kobieta wydała z siebie znużone westchnienie. Ostatecznie to nie był jej pierwszy przerażony pacjent.

– Niech będzie – mruknęła i wskazała fotel. – Pan siada. Lewa ręka na podłokietnik i podwijamy rękaw.

Carl spełnił polecenie bez słowa, ale cały aż się trząsł. Z drugiej strony fotela kucnęła Jenny i ściskała jego prawą dłoń, żeby dodać mu otuchy. Niewiele mu to pomagało.

Zacisnął powieki i cały się napiął, gdy poczuł dotyk na swoim przedramieniu.

– Boli! – jęknął.

– Jeszcze nawet nie dotknęła cię igła… – Jenny brzmiała tak, jakby była rozbawiona, co dodatkowo zdenerwowało Carla. Jak ona mogła się śmiać z jego nieszczęścia? Co z niej za przyjaciółka?

– Nie wypowiadaj tego słowa! – ostrzegł i musiał przyznać, że Jenny tak go rozproszyła, iż dopiero po chwili poczuł ból w lewej ręce. Natychmiast otworzył oczy i akurat dostrzegł moment, w którym pielęgniarka odsuwała strzykawkę napełniona jego krwią, by następnie przyłożyć do rany nasączony wacik. Ale to wystarczyło – krótki widok czerwonej cieczy i Carlowi pociemniało przed oczami. Nie zdążył wydusić nawet słowa, zanim osunął się na fotelu, nieprzytomny.

– No nie, znowu. – Jenny spojrzała bezradnie na przyjaciela, a następnie przeniosła zrezygnowany wzrok na zaskoczoną pielęgniarkę. – To już trzeci raz w tym roku. Uwierzy pani?

___________________

Pytaliście o możliwość powtórzenia propozycji, więc pomyślałam, że możemy "powtórzyć" głosowanie. Już nie dodaję własnej propozycji, żeby nie mnożyć tych opcji. Dlatego następny fragment: 

a) Carl na wycieczce 

b) Carl i napad 

10 komentarzy:

  1. Hej. Rozdział świetny. Rozbawił mnie do łez. Poproszę opcje a. Pozdrawiam w

    OdpowiedzUsuń
  2. B
    Dzięki za rozdział

    OdpowiedzUsuń
  3. Chętnie przeczytalabym opcje a

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejka, hejka,
    dzięki za odpowiedź na moje pytanie dopiero teraz mogłam przeczytać i no cieszę się...
    cudownie opisałaś jego strach, naprawę to wyszło fantastycznie, a to omdlenie na koniec...
    "A" jak na razie zdecydowanie opcja "a"
    weny i pomysłów życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Monika

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejka, hejka,
    cieszę się że i poprzednie nie wykorzystane propozycje mogą się ponownie pojawić ;)
    muszę powiedzieć, że to jest rewelacyjny tekst, naprawdę można się odprężyć, pośmiać... wielkie dzięki za to, że właśnie wpadłaś na coś takiego, i za cały wkład...
    a co do Carla i pobierania krwii, łącze się z nim w bólu... pięknie przedstawiłaś to wszystko, a ja mam z tym doświadczenie i reagowałam tak jak Carl, nie ma co się dziwić jak ze względu na moje problemy zdrowotne od siódmego roku życia przez ponad dziesięć lat byłam "kłóta" dwa razy w tygodniu... koszmar takich przeżyć skończył się jak trafiłam na dobrą lekarke... ale koniec o mnie...
    tekst jest po prostu fantastyczny, chociaż, w sytuacji kiedy weszli i Carl zobaczył, narzędzie "zbrodni" to moja wyobraźnia podsunęła mi scene, że tobi odwrót taktyczny, a Jane go asekuracyjne chwyta i potem ukrywa się za nią... ;) i jeszcze to omdlenie...
    bardzo przyciąga mnie propozycja "b"
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję!
      Wiadomo, że ja lepiej odnajduje się w depresyjnych i trudnych klimatach, ale chwila wytchnienia chyba dobrze zrobiła nam wszystkim :D Tym bardziej cieszę się, że Carl spotkał się z tak pozytywnym odbiorem ;>
      Bardzo współczuję. Ja nie mam obaw przed igłą, ale domyślam się, że w takiej sytuacji może być to faktycznie koszmarne ;(
      Jeszcze raz dziękuję za komentarz!
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  6. Świetny rozdział :)
    Trochę szkoda będzie pożegnać Carla choć w sumie bardziej lubię twoje teksty tragiczne niż komediowe. Mam ogromne oczekiwania do opowiadania Marvela ;)

    opcja b

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O wow.
      Teraz poczułam presję. Mam nadzieję, że uda mi się sprostać Twoim oczekiwaniom ;>
      Bardzo dziękuję za komentarz!
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  7. Hejka, hejka,
    cieszę się z nowego rozdziału "Pomnik nieistnienia", skomentuję go na dniach, ale przeczytałam, że brak jednoznacznego zwycięzcy tutaj, a że tak ogólnie tylko się odezwałam, więc to nadrabiam teraz i wybieram wariant "A", wyobrażam już sobie, że Carl gubi się na przykład w lesie, zaczyna się burza i padł mu telefon, albo pod9bna sytuacja w górach i na dodatek przekracza granice... ;)
    weny, weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  8. Hejeczka,
    cudnie, o tak świetne całkiem rozumiem Carla w tej sytuacji naprawdę cudownie to opisałaś... chociaż kiedy był w tym gabinecie jak chodzi o scenę kiedy zobaczył to "narzędzie tortur" to najpierw taktyczny odwrót, a kiedy Jane asekuracyjne go chwyta to schowane się za nią...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń