Nie chciałabym też, by inne się zmarnowały, więc będziecie mogli między nimi wybrać przyszłe tematy :D
Trzymajcie się!
__________________________________________________________________________
Carl
nie potrafił odpowiedzieć na pytanie, jak to się wydarzyło. Gdy próbował sięgać
w głąb swojej pamięci, by przypomnieć sobie, co robił chwilę wcześniej,
dostrzegał jedynie pustkę. Była to przerażająca myśl, której wolał nie
zgłębiać, bo najpierw musiał poradzić sobie z teraźniejszością, a ta była co
najmniej dziwaczna. Z jakiegoś powodu stał w bardzo długiej kolejce do
supermarketu, przed sobą miał pusty wózek, a na jego twarzy znajdowała się
bawełniana maseczka, chociaż do tej pory nie wiedział nawet, że takową posiada.
Ludzie
przed nim wyglądali na zniecierpliwionych, ale nikt nie opuścił kolejki.
Wszyscy zdawali się zdeterminowani, by dostać się do wnętrza marketu i zdobyć
to, po co przyszli. A to najwyraźniej nie było takie łatwe, bo z tego, co Carl
widział ze swojego miejsca, przy głównym wejściu stał ochroniarz i wpuszczał
ludzi do środka w tylko sobie znanym schemacie.
Nie
chciał panikować, oczywiście. Widział już takie sceny w telewizji, gdy zbliżał
się jakiś wielki huragan i ludzie szykowali się jak na wojnę. A może to
faktycznie była wojna? Może Korea w końcu nie wytrzymała i postanowiła
wykorzystać swój potencjał atomowy? Albo Trump za bardzo wkurzył Irańczyków?
Cokolwiek to było – czuł się coraz bardziej zaniepokojony. A jeszcze bardziej
niepokoiło go to, że nie pamiętał, jak w tej kolejce się znalazł.
–
…zamkną… i zabraknie...
Zmarszczył
nos i przesunął się bardziej w bok, by lepiej usłyszeć rozmowę dwóch kobiet z
przodu, które wyglądały na zdenerwowane.
–
W telewizji mówili, że jak tych zarażonych przybędzie, to zaczną zamykać całe stany…
–
Stany to jeszcze! Ale jak zaczną zamykać miasta?! Wszędzie takie kolejki, że
nic nie można dostać.
–
Niby mówią, że niczego nie zabraknie i żeby nie kupować na zapas, ale jak tu
tego nie robić, gdy w sklepach już nie ma połowy produktów?
–
No właśnie! Nie chcesz tu stać, ale musisz! Co za czasy, co za czasy… Tylko
patrzeć, aż wszyscy pracę potracimy! Mój zakład już zamknęli.
Carl
wziął głęboki wdech i pokręcił głową. Jacy zarażeni? Jakie zamykanie stanów i
miast? Co się działo? I czemu niczego nie pamiętał?
–
Przepraszam… – Odchrząknął i obrócił się, by spojrzeć na mężczyznę w średnim
wieku, który stał za nim. – Czemu my tutaj stoimy?
Nieznajomy
spojrzał na niego, jakby wyrosła mu druga głowa.
–
Czemu my tutaj stoimy? – powtórzył. – Nie wiesz pan, po co się chodzi do
sklepu?
Carl
czuł pod maseczką, że jego policzki nabrały kolorów, ale na szczęście nie było
to widoczne. Było mu wstyd, że zadał tak idiotyczne pytanie, ale przecież
musiał jakoś dowiedzieć się, co tak naprawdę robi w tej kolejce.
–
Wiem – wydusił. – Ale czemu są takie kolejki?
–
Pandemia jest, a pan się głupio pytasz…
–
Pandemia… – powtórzył słabo i szybko obrócił się, bo wydawało mu się, że
całkowicie wyczerpał cierpliwość mężczyzny.
To
nie mogła być prawda. Przecież jeszcze wczoraj normalnie był w pracy, nie nosił
głupiej maseczki i nigdzie nie słyszał o żadnej pandemii. Może nie śledził
codziennie informacji o tym, co dzieje się na świecie, ale jednak miał internet
i różne konta społecznościowe. Jeśli telewizja nie powiedziałaby mu o rzekomej
pandemii, to na pewno Facebook by to zrobił.
–
Nie, to nie ma sensu… – wymamrotał sam do siebie i na oczach zaskoczonych
oczekujących opuścił kolejkę. Wózek zostawił w odpowiednim miejscu i ruszył w
stronę przystanka autobusowego. Na pewno nie było potrzeby, by stać w
kilometrowej kolejce do supermarketu. Musiało istnieć jakieś logiczne
wytłumaczenie. Przecież pandemia nie mogła pojawić się z dnia na dzień. A on
pamiętałby, gdyby coś takiego miało miejsce.
Wciąż
myślał, co powiedziała jednak z kobiet, które podsłuchał. Jeśli zamknęli jej pracę,
to najprostszym sposobem na otrzymanie odpowiedzi było wybranie się pod sklep,
w którym pracował. Jakoś nie przeszło mu przez myśl, że mógłby po prostu wejść
w internet i poczytać o tym, co się dzieje. Był zbyt zszokowany i rozkojarzony,
by racjonalnie myśleć.
Autobusy
też nie wyglądały tak, jak pamiętał. Część pojazdu od strony kierowcy była
wydzielona, a część miejsc oznakowana jako zajęte. Wszyscy też – tak jak on –
mieli maseczki, a co kilka przystanków słychać było komunikat dotyczący
epidemii. Carl czuł się jak bohater jakiegoś filmu katastroficznego. Przecież
to nie mogło być jego życie. Może urodził się w wieku XX, ale był już 2020 rok
i z pewnością nie był to czas na epidemie jak w średniowieczu.
Gdy
opuścił autobus i ruszył w dół ulicy, przy której znajdował się jego sklep,
czuł coraz większy niepokój. Wszystkie butiki i zakłady fryzjerskie, które
mijał, wydawały się zamknięte. Cisza, która go otaczała, była przerażająca.
Carl przyzwyczaił się do tłumów i wrzawy na tej ulicy. Wielokrotnie narzekał na
brak spokoju. A teraz… nic.
Zaledwie
pięć minut zajęło mu dotarcie pod butik, w którym pracował. Od razu powitały go
zgaszone światła, zatrzaśnięte drzwi i informacja, że z powodu epidemii sklep
pozostaje zamknięty do odwołania. To nie mogła być prawda.
Carl
rozejrzał się po opuszczonej ulicy i ogarnęła go rozpacz. Jak mógł zapomnieć o
tak istotnych wydarzeniach? Złapał się za głowę i potrząsnął nią gwałtownie.
–
Nie. To nie może być prawda… Nieeee!
Obudził
się z krzykiem, cały zlany potem. Automatycznie sięgnął do twarzy, jakby szukał
na niej bawełnianej maseczki, a kiedy jej nie znalazł, zaśmiał się
histerycznie. To był tylko sen. To musiał być tylko sen.
Pospiesznie
wygrzebał się z plątaniny koców i odnalazł telefon na szafce. Szybkie
sprawdzenie wujka Google i żadnej informacji o pandemii. To mu jednak nie
wystarczyło. Musiał się upewnić. Wszedł w listę kontaktów i wybrał numer Becky.
Odczekał dłuższą chwilę, zanim odebrała.
–
Carl? – Usłyszał w słuchawce jej zaspany głos. – Co się… – Odchrząknęła. –
Czego chcesz?
–
Idę jutro do pracy, tak? – zapytał gorączkowo, zupełnie nie zwróciwszy uwagi na
stan kobiety.
–
Co… Oczywiście, że idzie… Carl, czy ciebie pojebało?! – Aż podskoczył, gdy
dotarł do niego jej wrzask. – Jest trzecia w nocy! – Mógł usłyszeć, jak bierze
głęboki, uspokajający wdech. – Schlałeś się, tak? Schlałeś się i myślisz, że
jutro nie przyjdziesz do pracy…
–
Nie, oczywiście, że nie! – Pokręcił głową, jakby Becky mogła go zobaczyć. – Po prostu
chciałem się upewnić, że butik jest jutro otwarty.
–
A dlaczego miałby… Zresztą, nieważne. Nie dzwoń już do mnie, Carl. I przestań
ćpać!
Carl
zamrugał i powoli odłożył komórkę, w której wciąż widniała informacja o
rozłączonym połączeniu. A potem na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
Pandemia, maseczki, puste ulice, kilometrowe kolejki do sklepów – to był tylko
koszmar. Mógł odetchnąć z ulgą, położyć się, zasnąć z poczuciem, że wszystko jest
w jak najlepszym porządku, a epidemie zostawić historykom.
____________________________________Następny fragment:
a) Carl na basenie
b) Carl i przystojny biznesmen
Hej. Rozdział napisany świetnie.jezeli zaś chodzi o epidemie w tamtym okresie też chciałam żeby to był tylko sen. Pozdrawiam i poproszę opcje b
OdpowiedzUsuńKto by nie chciał? Też poproszę B
UsuńMegakari
Dobry rozdział ale miałaś lepsze. Trochę mi czegoś brakowało
OdpowiedzUsuńOpcja B :)
Przyjmuję to na klatę :D
UsuńDzięki za komentarz. Pozdrawiam!
O tak, też bym się chciała obudzić z tego maseczkowego szaleństwa... Trafnie to wszystko ujęłaś. Też nie stałam w tych kolejkach i dziwiłam się tym co stoją. Te wszystkie małe sklepiki są świetnie zaopatrzone i nawet jak wydam parę złotych wiecej (choć teraz to wszędzie ceny podskoczyly) to to moje nerwy są tego warte :) Dzięki za rozdział. Ja też wybieram opcję B
OdpowiedzUsuńHejka,
OdpowiedzUsuńfantastyczny, pięknie udało Ci się to ukazać, sen i ta panika i telefon do szefowej czy ma przyjść do pracy...
Zdecydowanie wybieram wariant b...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Monika
Hejka,
OdpowiedzUsuńpięknie oddałaś całą tą sytuacje... te kolejki, zamknięte sklepy... i och nagły telefon do szefowej czy ma przyjść do pracy, nawet nie nawrzeszczała na niego...
wariant b, poproszę...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńcudowny tekst, ale miał sen... nie ma co, no i jeszcze telefon o trzeciej w nocy czy ma przyjść do pracy... naprawdę super to wyszlo...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia