_____________________________________________________________________
To
nie był pomysł Carla. On nigdy z własnej woli nie zapisałby się na zajęcia,
które wymagały od niego sportowego ubrania i zwiastowały zmęczenie oraz
nieprzyjemnie spocone ciało. I chociaż w rezultacie nauka samoobrony mogła okazać
się przydatna (szczególnie gdy wracał nocami do domu), to i tak sam nie
wybrałby tego zajęcia jako sposobu na spędzenie wolnego czasu. Dał się jednak
namówić przyjaciółce, która od miesiąca nieustannie opowiadała o tym, jak
bardzo chciałaby się nauczyć kilku chwytów i jak bardzo nie chce robić tego
sama. Carl w końcu się nad nią zlitował (trochę dla swojego świętego spokoju) i
zapisał się z nią na zajęcia. Nie wiedział jednak, jak wielką katastrofą się to
okaże.
Jenny
nie przyszła. Umówili się pod siłownią, w której miały odbywać się zajęcia i
choć to Carl był tym, który zawsze się spóźnia, to jednak tym razem pojawił się
pierwszy. Czekał i czekał, a ludzie mijający go w drodze do siłowni, patrzyli
na niego, jakby nie potrafili zrozumieć, czego on może szukać w tej okolicy.
Tylko wiadomość od Jenny powstrzymała go przed pokazaniem języka łysemu
osiłkowi, który zezował na niego nieprzyjemnie. Ale nawet potencjalna kłótnia z
homofobicznym użytkownikiem siłowni wydawała się Carlowi lepsza od tego, co
wyczytał w wiadomości. Jego przyjaciółka, dla której tak bardzo się poświęcił,
utknęła w korku w środku miasta, bo ktoś wpadł pod tramwaj. A on miał przez to
cierpieć w samotności.
Nie
musiał tam iść, oczywiście. Nikt go do tego nie zmuszał. Ale Carl był
człowiekiem, który korzystał z tego, za co zapłacił. Nie lubił marnować
pieniędzy. Dlatego kilka razy przeklął w myślach przyjaciółkę i niespodziewany
korek, a następnie zadarł wysoko głowę i wkroczył do paszczy lwa.
Zajęcia
odbywały się na drugim piętrze i zanim tam dotarł, już zrobiło mu się gorąco.
Musiał jeszcze przebrać się w dresy, co zajęło mu chwilę, więc kiedy wszedł na
odpowiednią salę, zajęcia już trwały.
–
Przepraszam za spóźnienie – wymamrotał i przystanął z tyłu. Od razu spostrzegł,
że był jedynym chłopakiem w grupie. Zajęcia też prowadziła kobieta, choć to
akurat na początku Carl uznał za coś dobrego.
–
I pojawił się nasz rodzynek! Właśnie jesteśmy w trakcie rozgrzewki, zapraszamy!
Mam na imię Cynthia i mam nadzieję, że nauczę cię kilku przydatnych chwytów.
Uśmiechnął
się trochę nerwowo i kiwnął głową. Kobieta miała na sobie krótkie spodenki i
sportowy top, który uwydatniał jej mięśnie brzucha. Ramiona też miała
wyrzeźbione i wyglądała całkiem… groźnie. Robiła wrażenie.
Rozgrzewka
nie okazała się traumatycznym doświadczeniem, nawet jeśli niektóre pozycje były
dla Carla nieosiągalne, a niektóre mięśnie czuł zdecydowanie bardziej, niż
powinien. Znacznie gorzej zaczęło robić się w chwili, w której mieli przejść do
pierwszego chwytu. Okazało się, że jego płeć i różowe spodnie dresowe z
błyszczącymi wstawkami przykuwają uwagę. I choć zwykle mu to nie przeszkadzało,
tak teraz najchętniej przebrałby się w coś szarego albo pożyczył pelerynę
niewidkę od Pottera.
–
Zaczniemy od prostego przerzutu. Potrzebuję ochotniczkę lub… ochotnika. – Gdy
wzrok trenerki zatrzymał się na nim, aż nie wiedział, jak zareagować.
–
Nie zgłaszałem się. – Pokręcił głową. – Śmiało, możecie się zgłaszać. –
Uśmiechnął się nerwowo. – Ktokolwiek? Proszę…
–
Spóźnialscy sami się zgłaszają. – Wzruszyła ramionami. – Nie ma się czego bać. Obiecuję,
że nie gryzę.
Nie
było sensu robić niepotrzebnego zamieszania. I tak niektóre uczestniczki
zerkały na niego, jakby nie rozumiały, co robi na tych zajęciach. Nie były w
tym osamotnione, bo on też już nie potrafił sobie przypomnieć, dlaczego się na
to zgodził i czemu przyszedł bez Jenny.
Z
niechęcią przeszedł na przód sali. Czuł się dosyć idiotycznie, bo zupełnie nie
wiedział, czego Cynthia będzie od niego wymagała. Podejrzewał jednak, że może
go to zaboleć, a reszta grupy będzie się temu przyglądać.
–
Zaczniemy od prostego przerzutu. Najpierw chwytamy w ten sposób – Carl poczuł
dłoń na swoim przedramieniu – a nogą tworzymy blokadę w ten sposób i
przerzucamy napastnika przez biodro. Chwyt pod odpowiednim kontem sprawi, że
nasz kręgosłup nawet tego nie odczuje. O tak.
Nie
zdążył nawet pisnąć, zanim wylądował tyłkiem na materacu.
–
Cholera – jęknął.
–
No już, szybko, wstawaj. Jeszcze raz.
–
C-co? – wymamrotał i z trudem się podniósł. Miał bardzo niski próg bólu, więc
mimo materaca, i tak boleśnie odczuł upadek. Od myśli o tym, że ma to
powtórzyć, robiło mu się słabo.
Ostatecznie
na tyłku wylądował jeszcze kilka razy, aż w końcu Cynthia uznała, że wystarczy
demonstracji i teraz mogą przejść do ćwiczeń. Carl nie miał już ochoty na żadne
ćwiczenia i najchętniej wróciłby do domu, gdzie obłożyłby obolałe pośladki
mrożonym groszkiem. Wszystko wskazywało jednak na to, że to nie miał być koniec
jego cierpień. Prowadząca zajęcia najwyraźniej wytypowała go na swoją ofiarę, a
on nie potrafił się temu przeciwstawić.
–
Ty będziesz ćwiczył ze mną. – Usłyszał i spojrzał na prowadzącą zajęcia z wyraźnym
cierpieniem w oczach. Czemu ta kobieta nie mogła się nad nim zlitować? – Teraz
spróbuj złapać mnie w ten sposób i przerzucić. No dalej, złotko. Chyba nie
boisz się dotknąć kobiety, co?
Carl
skrzywił się, jakby zjadł cytrynę, ale postanowił spróbować. Może mógł trafić
na gorszego prowadzącego, ale ta kobieta też nie należała do
najprzyjemniejszych. I nie miała litości. Oczywiście szybko okazało się, że nie
ma talentu do wykonywania prezentowanych chwytów. Nie potrafił odpowiednio jej
złapać, a kiedy w końcu udało mu się rzucić ją na materac, usłyszał, jak coś
strzeliło mu w plecach. Mocno.
–
No dobrze, a teraz przejdziemy do symulowanego ataku! Jedna osoba markuje atak,
a druga wykorzystuje wyuczony chwyt do obrony. O tak. – Spojrzała na Carla
wyczekująco, jakby spodziewała się po nim jakiejś reakcji. – No już, zaatakuj
mnie.
Carl
zamrugał, jakby się przesłyszał.
–
Co?
–
Zaatakuj mnie.
–
Ale… Jak? Mam cię… uderzyć?
Gdy
Cynthia kiwnęła głową, Carl wziął głęboki wdech i machnął nieporadnie ręką,
jakby próbował uderzyć kobietę. Nie czuł się jednak dobrze z myślą o „biciu
kobiet”, nawet jeśli było to udawane, więc ostatecznie jego zamach był słaby i
nie przypominał prawdziwego ataku. Po minie prowadzącej uznał, że nie spisał
się zbyt dobrze, a śmiech z tyłu sali tylko potwierdził jego przypuszczenia.
–
To było żenujące. – Cynthia westchnęła i pokręciła głową. – Zrobimy to inaczej.
Ja zamarkuje atak, a ty spróbujesz się obronić. – Przeniosła wzrok na grupę
kobiet. – A później wszystkie powtórzycie to ze swoimi partnerkami!
Carl
nie był przekonany do tego pomysłu, ale ostatecznie mógł spróbować. I tak
bardzo szybko stał się obiektem żartów całej grupy, więc co jeszcze mogło pójść
nie tak?
Gdy
później o tym myślał, nie potrafił powiedzieć, jak to się wydarzyło. Cynthia
faktycznie zamarkowała atak, a on zadziałał odruchowo, ale zupełnie nie w taki
sposób, w jaki powinien. Nie wykonał wcześniejszego chwytu, a odpowiedział
podobnym atakiem i w jakiś sposób jego łokieć spotkał się z twarzą kobiety.
Usłyszał jedynie, jak ta gwałtownie wciąga powietrze, a któraś z uczestniczek
krzyczy.
–
O cholera! – Odsunął się pospiesznie i z przerażeniem spojrzał na twarz
prowadzącej. – Jezu, przepraszam! Naprawdę nie chciałem! Czasem jestem taką
sierotą, że nie potrafię skoordynować własnych ruch… O Boże, ty krwawisz!
Tylko
on mógł znokautować prowadzącą kurs samoobrony. I to na pierwszych zajęciach.
Zrobiło
się zamieszanie, któraś z kobiet pobiegła do łazienki po ręczniki papierowe,
inna pomogła Cynthii usiąść. A on stał tam i nie wiedział, jak się zachować. Aż
poczerwieniał na twarzy ze wstydu.
Gdy
Cynthia doszła do siebie, spojrzała na niego z taką złością w oczach, że aż się
przestraszył.
–
Nie chcę cię tu więcej widzieć, jasne?! – wycedziła, a jej spojrzenie wiele
mówiło o tym, czego Carl może doświadczyć, jeśli jednak postanowi ponownie
pojawić się na tych zajęciach. – Ani na moich lekcjach, ani w tej siłowni. Już
dawno nie widziałam kogoś tak nierozgarniętego, nieuważnego i niebezpiecznego…!
Jeśli…
–
Dobra, dobra, załapałem – przerwał jej i uniósł dłonie w geście poddania. –
Nigdy więcej. Certyfikat z obrony nie jest mi pisany, w porządku.
Zawstydzony
i obolały odwrócił się i szybkim krokiem opuścił salę. Ostatecznie nikt nie
mógł mu zarzucić, że nie potrafi się bronić. I nie potrzebował do tego żadnych
wymyślnych chwytów ani specjalnych certyfikatów. Był gotowy na wszystko.
_________________________Tym razem czekam na Wasze pomysły i propozycje. Gdzie lub z kim widzielibyście Carla? W jakiej sytuacji? Wybiorę jeden z Waszych pomysłów i spróbuję stworzyć do niego historię. Wszystko w Waszych rękach! :D
Hej.rozdzial świetny. A może by tak Carla wysłać na basen ? Pozdrawiam w
OdpowiedzUsuńMoże jakiś porąbany sen?
OdpowiedzUsuńmegakri
Sama jest sobie winna ta babka, najpierw się z niego nabija i to jest w porządku, a jak Carlowi udało się obronić, to nagle wielka obraza. Na jego miejscu to nie zostawiłabym tego w ten sposób. Po pierwsze zarzadalabym zwrotu pieniędzy, a po drugie napisałabym gdzieniegdzie o sposobie prowadzenia zajęć. Wiem, że to w zamierzeniu miało być zabawne, ale to chyba nie mój dzień ;) Może Carl mógłby spotkać jakiegoś przystojniaka na którego widok zacząłby się jąkać? Dzięki i pozdrawiam 😘
OdpowiedzUsuńHahhaha, też bym tak zrobiła! Ale kto wie, może Carl też postanowił wystawić im później opinię w mediach społecznościowych? :D
UsuńDzięki za komentarz!
Pozdrawiam ;>
To stanowczo nie mój dzień - zażądałabym.... 😁
OdpowiedzUsuńTo nie było zabawne. Robienie z siebie idiotki na zajęciach sportowych jest moją traumą ze szkoły a to było za bardzo do tego zbliżone
OdpowiedzUsuńMoże wysłać Carla na jakąś wycieczkę?
UsuńOch, przykro mi ;<
UsuńMam nadzieję, że dalsze poczynania Carla nie wywołają innych, nieprzyjemnych wspomnień, bo to z założenia miała być lekka zabawa, odskocznia od ciężkich tematów :P
Trzymaj się!
Hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, no to już wiadomo że jednak obronić się potrafi ;) biedna trenerka...
co do propozycji to wpadł mi do głowy coś w stylu ma pobranie krwii a boi się igieł...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Monika
Hejka,
OdpowiedzUsuńjak fantastycznie, żaden kurs samoobrony nie jest mu potrzebny, potrafi doskonale się obronić...
a właśnie teraz wpadł mi taki pomysł właśnie trochę inspirowany tym, coś w stylu późna noc, wraca do domu i zostaje napadnięty i zagaduje, poucza napastnik, tak że ten postanawia już sam iść na policje...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, nawet trenerkę to wyprowadził z równowagi... niebywały talent Carla... no co ona chce ?obronił się przecież...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia