sobota, 1 sierpnia 2020

Świat według Carla – 3 – Dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane...

Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze!
_____________________________________________________________________

To nie był pomysł Carla. On nigdy z własnej woli nie zapisałby się na zajęcia, które wymagały od niego sportowego ubrania i zwiastowały zmęczenie oraz nieprzyjemnie spocone ciało. I chociaż w rezultacie nauka samoobrony mogła okazać się przydatna (szczególnie gdy wracał nocami do domu), to i tak sam nie wybrałby tego zajęcia jako sposobu na spędzenie wolnego czasu. Dał się jednak namówić przyjaciółce, która od miesiąca nieustannie opowiadała o tym, jak bardzo chciałaby się nauczyć kilku chwytów i jak bardzo nie chce robić tego sama. Carl w końcu się nad nią zlitował (trochę dla swojego świętego spokoju) i zapisał się z nią na zajęcia. Nie wiedział jednak, jak wielką katastrofą się to okaże.
Jenny nie przyszła. Umówili się pod siłownią, w której miały odbywać się zajęcia i choć to Carl był tym, który zawsze się spóźnia, to jednak tym razem pojawił się pierwszy. Czekał i czekał, a ludzie mijający go w drodze do siłowni, patrzyli na niego, jakby nie potrafili zrozumieć, czego on może szukać w tej okolicy. Tylko wiadomość od Jenny powstrzymała go przed pokazaniem języka łysemu osiłkowi, który zezował na niego nieprzyjemnie. Ale nawet potencjalna kłótnia z homofobicznym użytkownikiem siłowni wydawała się Carlowi lepsza od tego, co wyczytał w wiadomości. Jego przyjaciółka, dla której tak bardzo się poświęcił, utknęła w korku w środku miasta, bo ktoś wpadł pod tramwaj. A on miał przez to cierpieć w samotności.
Nie musiał tam iść, oczywiście. Nikt go do tego nie zmuszał. Ale Carl był człowiekiem, który korzystał z tego, za co zapłacił. Nie lubił marnować pieniędzy. Dlatego kilka razy przeklął w myślach przyjaciółkę i niespodziewany korek, a następnie zadarł wysoko głowę i wkroczył do paszczy lwa.
Zajęcia odbywały się na drugim piętrze i zanim tam dotarł, już zrobiło mu się gorąco. Musiał jeszcze przebrać się w dresy, co zajęło mu chwilę, więc kiedy wszedł na odpowiednią salę, zajęcia już trwały.
– Przepraszam za spóźnienie – wymamrotał i przystanął z tyłu. Od razu spostrzegł, że był jedynym chłopakiem w grupie. Zajęcia też prowadziła kobieta, choć to akurat na początku Carl uznał za coś dobrego.
– I pojawił się nasz rodzynek! Właśnie jesteśmy w trakcie rozgrzewki, zapraszamy! Mam na imię Cynthia i mam nadzieję, że nauczę cię kilku przydatnych chwytów.
Uśmiechnął się trochę nerwowo i kiwnął głową. Kobieta miała na sobie krótkie spodenki i sportowy top, który uwydatniał jej mięśnie brzucha. Ramiona też miała wyrzeźbione i wyglądała całkiem… groźnie. Robiła wrażenie.
Rozgrzewka nie okazała się traumatycznym doświadczeniem, nawet jeśli niektóre pozycje były dla Carla nieosiągalne, a niektóre mięśnie czuł zdecydowanie bardziej, niż powinien. Znacznie gorzej zaczęło robić się w chwili, w której mieli przejść do pierwszego chwytu. Okazało się, że jego płeć i różowe spodnie dresowe z błyszczącymi wstawkami przykuwają uwagę. I choć zwykle mu to nie przeszkadzało, tak teraz najchętniej przebrałby się w coś szarego albo pożyczył pelerynę niewidkę od Pottera.
– Zaczniemy od prostego przerzutu. Potrzebuję ochotniczkę lub… ochotnika. – Gdy wzrok trenerki zatrzymał się na nim, aż nie wiedział, jak zareagować.
– Nie zgłaszałem się. – Pokręcił głową. – Śmiało, możecie się zgłaszać. – Uśmiechnął się nerwowo. – Ktokolwiek? Proszę…
– Spóźnialscy sami się zgłaszają. – Wzruszyła ramionami. – Nie ma się czego bać. Obiecuję, że nie gryzę.
Nie było sensu robić niepotrzebnego zamieszania. I tak niektóre uczestniczki zerkały na niego, jakby nie rozumiały, co robi na tych zajęciach. Nie były w tym osamotnione, bo on też już nie potrafił sobie przypomnieć, dlaczego się na to zgodził i czemu przyszedł bez Jenny.
Z niechęcią przeszedł na przód sali. Czuł się dosyć idiotycznie, bo zupełnie nie wiedział, czego Cynthia będzie od niego wymagała. Podejrzewał jednak, że może go to zaboleć, a reszta grupy będzie się temu przyglądać.
– Zaczniemy od prostego przerzutu. Najpierw chwytamy w ten sposób – Carl poczuł dłoń na swoim przedramieniu – a nogą tworzymy blokadę w ten sposób i przerzucamy napastnika przez biodro. Chwyt pod odpowiednim kontem sprawi, że nasz kręgosłup nawet tego nie odczuje. O tak.
Nie zdążył nawet pisnąć, zanim wylądował tyłkiem na materacu.
– Cholera – jęknął.
– No już, szybko, wstawaj. Jeszcze raz.
– C-co? – wymamrotał i z trudem się podniósł. Miał bardzo niski próg bólu, więc mimo materaca, i tak boleśnie odczuł upadek. Od myśli o tym, że ma to powtórzyć, robiło mu się słabo.
Ostatecznie na tyłku wylądował jeszcze kilka razy, aż w końcu Cynthia uznała, że wystarczy demonstracji i teraz mogą przejść do ćwiczeń. Carl nie miał już ochoty na żadne ćwiczenia i najchętniej wróciłby do domu, gdzie obłożyłby obolałe pośladki mrożonym groszkiem. Wszystko wskazywało jednak na to, że to nie miał być koniec jego cierpień. Prowadząca zajęcia najwyraźniej wytypowała go na swoją ofiarę, a on nie potrafił się temu przeciwstawić.
– Ty będziesz ćwiczył ze mną. – Usłyszał i spojrzał na prowadzącą zajęcia z wyraźnym cierpieniem w oczach. Czemu ta kobieta nie mogła się nad nim zlitować? – Teraz spróbuj złapać mnie w ten sposób i przerzucić. No dalej, złotko. Chyba nie boisz się dotknąć kobiety, co?
Carl skrzywił się, jakby zjadł cytrynę, ale postanowił spróbować. Może mógł trafić na gorszego prowadzącego, ale ta kobieta też nie należała do najprzyjemniejszych. I nie miała litości. Oczywiście szybko okazało się, że nie ma talentu do wykonywania prezentowanych chwytów. Nie potrafił odpowiednio jej złapać, a kiedy w końcu udało mu się rzucić ją na materac, usłyszał, jak coś strzeliło mu w plecach. Mocno.
– No dobrze, a teraz przejdziemy do symulowanego ataku! Jedna osoba markuje atak, a druga wykorzystuje wyuczony chwyt do obrony. O tak. – Spojrzała na Carla wyczekująco, jakby spodziewała się po nim jakiejś reakcji. – No już, zaatakuj mnie.
Carl zamrugał, jakby się przesłyszał.
– Co?
– Zaatakuj mnie.
– Ale… Jak? Mam cię… uderzyć?
Gdy Cynthia kiwnęła głową, Carl wziął głęboki wdech i machnął nieporadnie ręką, jakby próbował uderzyć kobietę. Nie czuł się jednak dobrze z myślą o „biciu kobiet”, nawet jeśli było to udawane, więc ostatecznie jego zamach był słaby i nie przypominał prawdziwego ataku. Po minie prowadzącej uznał, że nie spisał się zbyt dobrze, a śmiech z tyłu sali tylko potwierdził jego przypuszczenia.
– To było żenujące. – Cynthia westchnęła i pokręciła głową. – Zrobimy to inaczej. Ja zamarkuje atak, a ty spróbujesz się obronić. – Przeniosła wzrok na grupę kobiet. ­– A później wszystkie powtórzycie to ze swoimi partnerkami!
Carl nie był przekonany do tego pomysłu, ale ostatecznie mógł spróbować. I tak bardzo szybko stał się obiektem żartów całej grupy, więc co jeszcze mogło pójść nie tak?
Gdy później o tym myślał, nie potrafił powiedzieć, jak to się wydarzyło. Cynthia faktycznie zamarkowała atak, a on zadziałał odruchowo, ale zupełnie nie w taki sposób, w jaki powinien. Nie wykonał wcześniejszego chwytu, a odpowiedział podobnym atakiem i w jakiś sposób jego łokieć spotkał się z twarzą kobiety. Usłyszał jedynie, jak ta gwałtownie wciąga powietrze, a któraś z uczestniczek krzyczy.
– O cholera! – Odsunął się pospiesznie i z przerażeniem spojrzał na twarz prowadzącej. – Jezu, przepraszam! Naprawdę nie chciałem! Czasem jestem taką sierotą, że nie potrafię skoordynować własnych ruch… O Boże, ty krwawisz!
Tylko on mógł znokautować prowadzącą kurs samoobrony. I to na pierwszych zajęciach.
Zrobiło się zamieszanie, któraś z kobiet pobiegła do łazienki po ręczniki papierowe, inna pomogła Cynthii usiąść. A on stał tam i nie wiedział, jak się zachować. Aż poczerwieniał na twarzy ze wstydu.
Gdy Cynthia doszła do siebie, spojrzała na niego z taką złością w oczach, że aż się przestraszył.
– Nie chcę cię tu więcej widzieć, jasne?! – wycedziła, a jej spojrzenie wiele mówiło o tym, czego Carl może doświadczyć, jeśli jednak postanowi ponownie pojawić się na tych zajęciach. – Ani na moich lekcjach, ani w tej siłowni. Już dawno nie widziałam kogoś tak nierozgarniętego, nieuważnego i niebezpiecznego…! Jeśli…
– Dobra, dobra, załapałem – przerwał jej i uniósł dłonie w geście poddania. – Nigdy więcej. Certyfikat z obrony nie jest mi pisany, w porządku.
Zawstydzony i obolały odwrócił się i szybkim krokiem opuścił salę. Ostatecznie nikt nie mógł mu zarzucić, że nie potrafi się bronić. I nie potrzebował do tego żadnych wymyślnych chwytów ani specjalnych certyfikatów. Był gotowy na wszystko.
_________________________
Tym razem czekam na Wasze pomysły i propozycje. Gdzie lub z kim widzielibyście Carla? W jakiej sytuacji? Wybiorę jeden z Waszych pomysłów i spróbuję stworzyć do niego historię. Wszystko w Waszych rękach! :D

11 komentarzy:

  1. Hej.rozdzial świetny. A może by tak Carla wysłać na basen ? Pozdrawiam w

    OdpowiedzUsuń
  2. Może jakiś porąbany sen?
    megakri

    OdpowiedzUsuń
  3. Sama jest sobie winna ta babka, najpierw się z niego nabija i to jest w porządku, a jak Carlowi udało się obronić, to nagle wielka obraza. Na jego miejscu to nie zostawiłabym tego w ten sposób. Po pierwsze zarzadalabym zwrotu pieniędzy, a po drugie napisałabym gdzieniegdzie o sposobie prowadzenia zajęć. Wiem, że to w zamierzeniu miało być zabawne, ale to chyba nie mój dzień ;) Może Carl mógłby spotkać jakiegoś przystojniaka na którego widok zacząłby się jąkać? Dzięki i pozdrawiam 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahhaha, też bym tak zrobiła! Ale kto wie, może Carl też postanowił wystawić im później opinię w mediach społecznościowych? :D
      Dzięki za komentarz!
      Pozdrawiam ;>

      Usuń
  4. To stanowczo nie mój dzień - zażądałabym.... 😁

    OdpowiedzUsuń
  5. To nie było zabawne. Robienie z siebie idiotki na zajęciach sportowych jest moją traumą ze szkoły a to było za bardzo do tego zbliżone

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może wysłać Carla na jakąś wycieczkę?

      Usuń
    2. Och, przykro mi ;<
      Mam nadzieję, że dalsze poczynania Carla nie wywołają innych, nieprzyjemnych wspomnień, bo to z założenia miała być lekka zabawa, odskocznia od ciężkich tematów :P
      Trzymaj się!

      Usuń
  6. Hejka,
    wspaniale, no to już wiadomo że jednak obronić się potrafi ;) biedna trenerka...
    co do propozycji to wpadł mi do głowy coś w stylu ma pobranie krwii a boi się igieł...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Monika

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejka,
    jak fantastycznie, żaden kurs samoobrony nie jest mu potrzebny, potrafi doskonale się obronić...
    a właśnie teraz wpadł mi taki pomysł właśnie trochę inspirowany tym, coś w stylu późna noc, wraca do domu i zostaje napadnięty i zagaduje, poucza napastnik, tak że ten postanawia już sam iść na policje...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  8. Hejka,
    wspaniale, nawet trenerkę to wyprowadził z równowagi... niebywały talent Carla... no co ona chce ?obronił się przecież...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń