wtorek, 14 lipca 2020

Świat według Carla – 1 – Przykazanie pierwsze: grzeczność to podstawa!

Wiem, że to miała być niedziela, ale możecie tylko domyślać się, jaki był mój nastrój po godzinie 21... 
O co chodzi w nowym tekście? Ano pomyślałam sobie, że moglibyśmy wspólnie coś stworzyć. Raz w tygodniu pojawiałby się tekst na 1-2 strony w Wordzie o przygodach Carla, a to, co znalazłoby się w treści tego tekstu, byłoby już Waszym wyborem. Pod każdym fragmentem tej historii będę miała dla Was dwie opcje do wyboru, a Wy będziecie mogli napisać w komentarzach, o czym chcecie poczytać. Oczywiście jestem też otwarta na dodatkowe sugestie! Co o tym myślicie? Chciałabym, by było to coś luźnego, nieco absurdalnego, żebyśmy wszyscy mogli odpocząć od ciężkich tematów, jakie królują na tym blogu. A jako przystawkę mam dla Was pierwszy fragment i dwie propozycje poniżej. Ale oczywiście kontynuacja tego projektu będzie zależna tylko od Was - od tego, czy Wam się to spodoba i czy będziecie chcieli w tym uczestniczyć. 
Tyle ode mnie. Trzymajcie się! 
_________________________________________________________________

Carl poprawił ramiączko sukienki i wygładził materiał na biodrach manekina. Klientki często dotykały ubrań znajdujących się na wystawie i później trzeba było je poprawiać, aby wszystko prezentowało się nienagannie. Nie narzekał jednak na swoją pracę i obowiązki wykonywał z uśmiechem na ustach. Praca w popularnym butiku była znacznie lepsza od tej w barze lub gejowskim klubie. Sprawdzał i wiedział, co mówi.
– Carl, mogę cię prosić?!
– Już idę!
Poprawił ustawienie manekina i ruszył w głąb sklepu, gdzie znajdowała się niewielka lada z dwoma stanowiskami. Tam czekała na niego kierowniczka, już z papierosem w ręku i niecierpliwym wyrazem twarzy.
– Idę na lunch. Pilnuj wszystkiego i tym razem nie daj się jakiejś smarkuli, dobrze?
Wywrócił oczami i pokiwał głową. To zdarzyło mu się tylko raz. Nastolatka tak go zagadała, że jej koleżance udało się w tym czasie wynieść ze sklepu sukienkę wartą tysiąc dolarów. Wciąż potrącano mu za to z wypłaty. Dostał nauczkę i teraz uważniej przyglądał się klientom.
– Oczy i uszy szeroko otwarte. Pamiętam, Becky. Miłej zabawy.
Jego kierowniczka codziennie wychodziła na lunch o tej samej porze i Carl doskonale wiedział, że nie chodziło tylko o jedzenie, ale przede wszystkim o spotkanie z przystojniakiem z banku, który znajdował się po drugiej stronie ulicy. Pewnie by jej zazdrościł, gdyby nie wiedział, jakim chamem był jej wybranek.
Pora lunchu zawsze była bardzo spokojna i Carl cieszył się, że ma te chwile dla siebie. Mógł przejrzeć media społecznościowe, napić się kawy i nie przejmować się nieprzyjemnym wzrokiem Becky, która cały czas go obserwowała, jakby obawiała się, że coś zepsuję. A przecież pracował w tym butiku już prawie rok!
Tym razem nie zaczęło się jednak od kawy. Zanim zdążył przejść na zaplecze, by wstawić wodę, usłyszał dźwięk otwieranych drzwi. Uniósł wzrok i dostrzegł niską blondynkę, która z wyraźnym roztargnieniem zaczęła przechadzać się przed najbliższymi wieszakami. Carl westchnął, przykleił do twarzy uśmiech i ruszył w jej kierunku. Grzeczność to podstawa!
– Dzień dobry. Mogę w czymś pomóc?
Blondynka spojrzała na niego z wyraźnym zaskoczeniem, a konsternacja na jej twarzy tylko się powiększyła, gdy powoli przesunęła wzrokiem po jego ciele. Zaraz jednak uśmiechnęła się i entuzjastycznie pokiwała głową.
– Szukam sukienki na ślub. Brat mojego narzeczonego się żeni i zupełnie nie wiem, w co się ubrać. A wie pan, to moje pierwsze spotkanie z jego rodziną i nie chciałabym, by źle mnie odebrali…
– Żaden pan! – Machnął dłonią. – Jestem Carl. Zaraz coś dla ciebie znajdziemy, złotko.
Lubił swoją pracę nie tylko dlatego, że była najprzyjemniejszą ze wszystkich, jakie do tej pory wykonywał, ale również dlatego, że naprawdę interesował się modą. Lubił eksperymentować i ubierać się w nietypowy sposób, który często przyciągał uwagę nieznajomych. Dlatego z zapałem zabrał się za szukanie odpowiedniej sukienki dla klientki.
Dziesięć strojów później, szklankę wody i prawie złamany obcas Carl stanął obok kobiety i pokiwał z aprobatą głową.
– To jest to!
– Nie jest zbyt… no wiesz.
Uśmiechnął się, spoglądając na rozcięcie na plecach i dekolt. Długa sukienka w kolorze jasnego różu, z niewielkimi diamentami na ramionach i przy dekolcie prezentowała się naprawdę niesamowicie. Zwiewny materiał sprawiał, że blondynka wyglądała, jakby unosiła się nad ziemią.
– Nie jest. – Rozejrzał się z zastanowieniem i klasnął w dłonie, gdy dostrzegł buty, których szukał. – Jeszcze te jasne szpilki i wszystko będzie idealnie.
– Akurat mój narzeczony oceni. – Kobieta uniosła głowę znad telefonu, założyła szpilki i spojrzała w lustro. Ich wzrok skrzyżował się w odbiciu. – Już tu jest.
– Doskonale. – Carl uśmiechnął się szeroko i poprawił swój błyszczący, jasnoróżowy szal. – Pasowałby ci. – Wskazał na materiał, który trzymał w dłoniach.
Zanim blondynka zdążyła odpowiedzieć, drzwi butiku otworzyły się i do środka wszedł barczysty mężczyzna w garniturze.
– Kochanie, tutaj! Zobacz, jak wyglądam? Podoba ci się?
Carl powstrzymał się przed wywróceniem oczami i z zainteresowaniem przyglądał się gawędzącej parze. Odnosił wrażenie, że skądś znał tego faceta. Tylko jakoś nie potrafił przyporządkować jego twarzy do odpowiedniego miejsca.
– Przepraszam, czy my się skądś znamy? – Przerwał im, cały czas z zaciekawieniem przyglądając się twarzy mężczyzny. Zapewne dla wielu takie wpatrywanie się w nieznajomą osobę było bardzo nietaktowne, ale Carl zupełnie o tym nie myślał. Wiedział, że jeśli sobie nie przypomni, skąd się znają, to będzie go to męczyć cały dzień. Tak już miał.
– My? – Narzeczony klientki przesunął wzrokiem po jego ubraniu i uśmiechnął się pogardliwie. – Nie sądzę.
– Ale ja jestem przekonany, że gdzieś już pana widziałem…
Carl miał tego dnia na sobie długą, mlecznobiałą tunikę, szerokie spodnie w kolorze purpury, buty na wysokiej podeszwie i jasnoróżowy, delikatny szal. Dla kogoś takiego, jak ten facet w garniturze, z pewnością był dziwadłem. Ale jego to zupełnie nie obchodziło.
– Na pewno się nie znamy. – Tym razem mężczyzna dokładnie zaakcentował ostatnie dwa słowa i przeniósł wzrok na narzeczoną. – Lucy, przebieraj się i płać. Poczekam w samochodzie.
– Boże, już wiem! – Carl spektakularnie uderzył dłonią o czoło i spojrzał na klientów z szerokim uśmiechem. – Dwa dni temu, w klubie. Dałem ci się zaciągnąć na tył. Trochę wypiłem, więc na początku nie skojarzyłem tej bródki, ale teraz… Wszystko jasne!
– Co?!
Przeniósł wzrok na kobietę. Trochę jej współczuł. Na pewno nie było przyjemnie dowiedzieć się, że twój narzeczony strzela też do drugiej bramki. Carl coś o tym wiedział.
– Twój facet w nocy jest znacznie milszy. – Wzruszył niedbale ramionami. – Ale w dzień wychodzi z niego zdradziecka świnia. Stać cię na coś lepszego. – Przeszedł pospiesznie za ladę w lekkiej obawie, że narzeczony klientki w końcu się na niego rzuci. Dalej jednak uśmiechał się szeroko, jakby zupełnie nie przejął się zaistniałą sytuacją. Grzeczność to była przecież podstawa w tej pracy. – To jak, zapakować?
_____________________________________
Następny fragment: 
a) Carl i konfrontacja z czarnym kotem 
b) Carl i konfrontacja ze złodziejem 

12 komentarzy:

  1. Hej. Mnie się twój pomysł podoba. Jak dla mnie propozycja a. Jestem ciekawa co wymyślisz pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Całkiem zabawnie. A.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli to ma być coś lekkiego, to chętnie się przyłączę :) Trudnych tematów mamy sporo na co dzień więc wolę czytać coś co mnie będzie relaksować 😁 Podoba mi się Carl - bardzo zapunktował tą szczerością :) Opcja A jak dla mnie. Dzięki i pozdrawiam 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to zdecydowanie ma być coś lekkiego i na luzie. Moje opowiadania do najradośniejszych nie należą, więc trzeba trochę zmienić klimat, przynajmniej na chwilę :P
      Cieszę się, że Carl zrobił na Tobie pozytywne wrażenie. Mam nadzieję, że dalej też będzie Ci się podobał.
      Dziękuję za komentarz :D
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Hejka,
    taki wspaniały, zabawny, odprężający tekst... ta szczerość Carla bardzo dobrze to przedstawiłaś...
    a co do tego to wariant a chętne bym przeczytała...
    weny...
    Pozdrawiam serdecznie Monika

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejka,
    wspaniały pomysł z taką zabawą, Carl i jego szczerość cudowna...
    trochę się wyłamię bo wariant b chętnie to bym przeczytała...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  6. A poproszę :)

    AA

    OdpowiedzUsuń
  7. Po tej końcówce momentalnie polubiłam Carla :D Fajnie że tym razem będzie coś lżejszego. Lecę czytać następne części ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak bym przeczytała na czas to i tak zagłosowałabym na A więc się dobrze składa xd

      Usuń
  8. Hejka,
    fantastycznie, podobała mi się szczerość Carla i to że nie chce udawać kogoś kim nie jest...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń