wtorek, 17 marca 2020

Powtórzyć życie – 8 – Romantyk

Kochani, do końca opowiadania został rozdział (może dwa) + epilog, a później czeka nas najprawdopodobniej bardzo długa przerwa. Więcej informacji wkrótce.
Chciałabym też zaprosić Was na swój fanpage, gdzie dwa dni temu pojawił się ważny dla mnie post.
I oczywiście bardzo dziękuję za wszystkie komentarze!
Pozdrawiam.
__________________________________________________________________________


Ostatnie dni były dla Nicka niczym sen. Pozornie niewiele zmieniło się w jego sytuacji –  choroba wciąż zabierała mu sporo sił, a Peter nie szczędził ironicznych komentarzy, ale mimo to nastolatek już dawno nie był tak szczęśliwy. I widział to w swoim odbiciu za każdym razem, gdy znajdował się w toalecie i spoglądał w lustro.
– Wyglądasz znacznie radośniej i zdrowiej. Prawie promieniejesz.
– Naprawdę? – Uniósł wzrok i spojrzał na pielęgniarkę, która pobierała mu krew. Był tak przyzwyczajony do podobnych czynności, że przestał już zwracać na nie uwagę.
– Tak. – Kobieta uśmiechnęła się do niego serdecznie. – Miłość ci służy.
Nick spuścił wzrok na okryte kołdrą ciało i poczuł, jak gorąco wstępuje mu na policzki. Rumieńce nie wyglądały zbyt atrakcyjnie na chorobliwie bladej twarzy, nawet jeśli były oznaką życia, dlatego szczerze nie znosił, gdy Peter je u niego wywoływał. Teraz też nic nie mógł poradzić na to, że słowa pielęgniarki go zawstydziły.
– Dziękuję – wymamrotał.
Gdyby nie subtelne, pełne czułości gesty i nieliczne pocałunki, relacja jego i Petera wciąż wyglądałaby jak zwyczajna przyjaźń. Ale to właśnie te momenty, gdy mężczyzna pozwalał sobie na więcej, gdy dotykał jego twarzy lub uśmiechał się w ten szczególny sposób, sprawiały, że Nickowi robiło się gorąco. Teraz już nic nie było w stanie powstrzymać go od maślanego spojrzenia, z którego Peter często sobie kpił, choć widać było, że sprawiało mu to równie wielką przyjemność co chłopakowi. Dla nich obu ta sytuacja była zupełnie nowa i na początku nie wiedzieli, jak sobie z nią poradzić, ale szybko zrozumieli, że ostatecznie niewiele zmienia się w ich relacji. Stali się sobie bliżsi, tak zwyczajnie, po prostu.
Jeszcze kilka miesięcy temu Nickowi nawet przez myśl nie przeszłoby, że może jeszcze poczuć coś tak silnego w swoim życiu; że ktoś może się nim zainteresować. Nie mógł przecież chodzić na randki, nie mógł pozwolić sobie na intymny kontakt i na pewno nie był dla nikogo wymarzonym partnerem, a jednak Peter z jakichś względów to właśnie na niego zwrócił uwagę. I choć nastolatek wciąż pozostawał pełen obaw, to jednak odsuwał je od siebie, by chociaż przez chwilę cieszyć się tym, co miał. Nie warto było przecież marnować czas i siły na myślenie o prawdopodobnych problemach i przeciwnościach, gdy pozostawało ci tak niewiele czasu. Długo dochodził do podobnych wniosków, ale w końcu się udało i teraz nie zamierzał marnować już ani chwili. Chciał tylko cieszyć się swoim szczęściem.
***
Kawiarnia była niewielka – zaledwie pięć ciasno ustawionych stolików, które widoczne były już od wejścia, i jeden w głębi, przy którym ustawiono małą sofę. Peter dostrzegł tylko tyle, zanim jego wzrok skoncentrował się na Amy i wystrój wnętrza przestał mieć dla niego jakiekolwiek znaczenie.
Uśmiechnął się szeroko do kobiety i przecisnął się między dwoma stolikami, by usiąść pod ścianą naprzeciwko dawnej przyjaciółki.
– Cześć – przywitał się i nie wiedząc, co zrobić, po prostu usiadł.
– Cześć.
Nie czuł się w pełni komfortowo, gorzej nawet, niż przy ich ostatnim spotkaniu, gdy jego matka postanowiła zabawić się w swatkę. I choć ostatecznie rozmawiało się im dobrze, a przywoływanie wspomnień z dzieciństwa okazało się zabawne, to jednak teraz nie potrafił zmusić się do rozpoczęcia rozmowy.
– Wybrałeś coś?
Peter wymruczał coś niewyraźnie i przerzucił stronę menu, poświęcając mu znacznie więcej uwagi, niż by wypadało. Nie potrafił jednak udawać, że nie dostrzegł, jak prezentowała się tego dnia Amy. W niebieskiej sukience, z kaskadą lśniących włosów i idealnym makijażem wyglądała doskonale. Robiła na nim wrażenie, które wywoływało w nim jedynie poczucie winy, nawet jeśli za docenieniem urody kobiety nie kryły się żadne grzeszne myśli.
– Sernik z czekoladą i wiśniami – wymamrotał w końcu. – I sok pomarańczowy. A ty?
– Deser lodowy z białą czekoladą brzmi świetnie.
Amy uśmiechnęła się do niego szeroko, a gdy złożyli zamówienie, rozejrzała się po wnętrzu z ciekawością. Na białych ścianach znajdowały się duże lustra w srebrnych ramach, a sufit ozdobiono lśniącym, srebrnym materiałem, który mężczyźnie kojarzył się z bufiastymi rękawami starych sukienek matki. Wydawało się, że nie tylko on nie czuje się niekomfortowo i nie wie, jak rozpocząć rozmowę.
– Nigdy wcześniej tu nie byłam – przyznała. – Ale ostatnio przechodziłam obok i nazwa zapadła mi w pamięci. Mam nadzieję, że mają dobre jedzenie.
Peter odpowiedział krzywym uśmiechem i pokiwał głową.
– Mhm, oby. Zresztą, nawet gdybyś poprosiła mnie o sugestię jakiegoś lokalu, to nie wiedziałbym, co odpowiedzieć. Prawie w ogóle nie chodzę do kawiarni. Znacznie częściej do barów i restauracji.
– To może następnym razem powinniśmy umówić się na kolację.
Mężczyzna otworzył szerzej oczy i przełknął głośno ślinę. Nie spodziewał się tak bezpośredniej sugestii.
– Albo lunch – dodała szybko, jakby z łatwością zinterpretowała jego reakcję. – Skoro masz sprawdzone lokale, to mógłbyś mi je pokazać. Sam wiesz, że dawno mnie tu nie było, a Nowy Jork jest dynamiczny, szybko się zmienia. Ostatnio odkryłam, że nie ma tego baru z bilardem, do którego chodziliśmy jako nastolatkowie. Pamiętasz go?
– Ach, ten u Brada? – Od razu uśmiechnął się na wspomnienie tamtych lat. – Został zamknięty jakieś trzy lata temu. Zbankrutował. – Zaśmiał się. – Żarcie tam było ohydne.
– O boże, tak. Ten okropny sos barbecue! I rozmiękłe frytki… – Zawtórowała mu śmiechem. – Ale gdy do niego chodziliśmy, sprzedawali nam alkohol, więc… I bilard był zawsze wolny.
– Bo prawie nikt tam nie chodził – parsknął. – Aż dziwne, że przez tyle lat udało mu się utrzymać…
Rozmowa z Amy, mimo wcześniejszych niezręczności, potoczyła się zaskakująco łatwo. Peter był naprawdę zdumiony, gdy dostrzegł, że minęły trzy godziny, a on miał wrażenie, jakby dopiero wszedł do kawiarni. Miło było znów wrócić do wspomnień z lat nastoletnich, a poza tym towarzystwo kobiety było po prostu przyjemne. Słuchała go, była szczerze zainteresowana jego niezbyt ciekawą pracą, a poza tym przywiozła z Francji świetne anegdoty, które opowiadała z prawdziwym zapałem. Przypomniał sobie, jak bardzo za nią tęsknił, gdy wyjechała.
– W ogóle pomyślałam sobie… – zaczęła, gdy czekali na rachunek. – Dopiero zaczęłam odnawiać stare znajomości, a że ciebie znam najlepiej, to… Może wybrałbyś się ze mną do kina w piątek? Nigdy nie lubiłam samotnych seansów.
Peter spuścił wzrok na blat stolika i zawahał się. Nie wiedział, co odpowiedzieć. Nie chciał jej urazić, a poza tym uważał, że wyjście do kina z Amy mogłoby być bardzo zabawne, szczególnie jeśli wybraliby horror lub jakąś głupią komedię romantyczną. Tylko że nie mógł tak po prostu się zgodzić, bo co miałby powiedzieć Nickowi? Zresztą, nie mógł dawać nadziei kobiecie, z którą chciał się tylko przyjaźnić.
– A na co? – zapytał, gdy przedłużająca się cisza zrobiła się nieco niezręczna.
– Na drugą część To. Może być zabawnie. – Uśmiechnęła się nieśmiało. – Ale oczywiście, jeśli nie masz czasu, to rozumiem…
– To nie o to chodzi. – Pokręcił głową, skrępowany. – Z chęcią się z tobą wybiorę, ale… ale chciałbym, żeby było jasne, iż to będzie przyjacielskie spotkanie. Tak jak dziś.
Amy wydawała się zaskoczona i trochę zawstydzona. Uciekła wzrokiem w bok.
– Oczywiście – wydusiła. – Nie sugerowałam niczego innego.
Peter starał się udawać, że w to wierzy. Naprawdę potrzebował przyjaciela, a Amy zawsze była najlepszą kandydatką na to stanowisko. Chciał, żeby sytuacja między nimi była klarowna.
– To dobrze. – Uśmiechnął się. – Dam ci jeszcze znać co do tej soboty, dobrze? Od niedawna się z kimś spotykam i sama wiesz, jak to jest…
– Masz kogoś? – Amy wyglądała na zszokowaną i chwilę zajęło jej powrócenie do neutralnego wyrazu twarzy. – Ostatnio nic nie wspominałeś.
– Bo gdy widzieliśmy się ostatnio, jeszcze nie byliśmy razem – zaśmiał się z zakłopotaniem. – To świeża sprawa.
– Och. Teraz rozumiem skąd ta zmiana.
– Jaka zmiana? – Zmarszczył brwi.
– Jesteś mniej sarkastyczny i bardziej… przystępny, z braku lepszego słowa. – Uśmiechnęła się do niego, choć nie był to tak szeroki uśmiech, jak jeszcze kilkanaście minut temu. – Myślałam, że po prostu dojrzałeś, ale teraz podejrzewam, że może kryć się za tym pewna osoba…
– Hej! – Skrzywił się. – Dla twojej wiadomości – jestem bardzo dojrzałym i poważnym mężczyzną. A przy Nicku jestem bardzo sarkastyczny. On to uwielbia.
– Przy Nicku?
Peter zmieszał się i po chwili niepewnie przytaknął. Nie wiedział, dlaczego użył imienia chłopaka. Przecież nie musiał w żaden sposób wskazywać na płeć, w ogóle nie musiał o tym wspominać. A jednak zupełnie o tym nie pomyślał. Wydało mu się to po prostu naturalne.
Odchrząknął. Widział ciekawość w oczach Amy, ale nie wiedział, czy jest w stanie o tym rozmawiać. Szczególnie po tym dość niezręcznym zaproszeniu do kina.
– To chyba rozmowa na dodatkową kawę i przynajmniej godzinę… – wymamrotał.
– Jeśli nigdzie się nie spieszysz… – Kobieta pochyliła się do przodu, a wyraz jej twarzy znów powrócił do pogodnego i zrelaksowanego, który utrzymywał się na niej, zanim dowiedziała się o jego nowym związku. – To ja mam czas.
Nie potrafił jej odmówić.
***
Dotarł do szpitala dopiero wieczorem i choć obiecał Nickowi, że będzie wcześniej, to jednak nie miał wyrzutów sumienia. Wiedział, że chłopak zrozumie, gdy tylko opowie mu o swojej rozmowie z Amy. Bo ta bardzo mu pomogła. To była pierwsza osoba z jego dawnego, niemalże rodzinnego otoczenia, której wyznał prawdę o swojej orientacji. Zresztą, powiedział jej nie tylko o swoim biseksualizmie, ale również o Nicku i sytuacji, w jakiej obaj się znaleźli. Ulga, którą odczuł, była niesamowita. Dobrze było w końcu komuś się zwierzyć i podzielić z kimś obawami, które ukrywał przed partnerem.
W sali pojawił się z szerokim uśmiechem na ustach i niewielką różą w dłoni, którą spontanicznie zakupił u przydrożnej kwiaciarki. Jego dobry nastrój szybko jednak zamienił się miejscem z niepokojem i narastającym strachem, gdy dostrzegł zapłakaną twarz chłopaka.
– Nick! – W dwóch krokach znalazł się przy nim, odrzucił kwiat na szafkę i objął ramieniem wątłe ciało. – Co się stało?
Nigdy nie widział nastolatka w podobnym stanie. Cała jego twarz była czerwona i mokra od łez, a ramiona trzęsły się niekontrolowanie. Był całkowicie rozstrojony.
– Nick – powtórzył i przysunął się jeszcze bliżej, siadając na brzegu łóżka. – Mów do mnie. Co się stało?
Chłopak uniósł głowę i spojrzał na niego szeroko rozwartymi oczami. Nie prezentował się najlepiej z czerwoną, napuchniętą twarzą i łysą czaszką. Prawie za każdym razem, gdy się spotykali, Nick miał na głowie chustę. Bardzo starał się o tym nie zapominać, jakby obawiał się, że przypominanie mężczyźnie o chorobie może go odstraszyć. Teraz jednak w ogóle o tym nie myślał.
– P-pan Henry… – zaczął i znów załkał. – On…
Pan Henry był sąsiadem Nicka. Tym sąsiadem, który prawie nigdy się nie odzywał i przez większość czasu spał. Petera nigdy nie krył swojej irytacji, gdy tylko dostrzegał ruch na drugim łóżku.
– Co z nim? – zapytał, choć domyślał się już odpowiedzi.
– N-nie żyje.
– Nick… – Westchnął i przycisnął wargi do jego gorącego czoła. – Nie wiedziałem, że w ogóle rozmawialiście…
– Nie o to chodzi. – Chłopak pokręcił głową i wysunął się z jego objęć, by ich spojrzenia mogły się spotkać. – Ja będę następny, Pet. Czuję to.
Nic nie pozostało z radości i spokoju, które odczuwał, gdy pojawił się w szpitalu. Ciężar choroby Nicka i strach znów spadły na niego z pełną mocą. Przez chwilę nie wiedział nawet, jak zareagować. Nie potrafił wykrztusić słowa. W końcu jednak przełamał się i znów przyciągnął chłopaka do swojej klatki piersiowej i oparł policzek o jego głowę.
– Nie mów tak – wychrypiał. – Nie możesz tak myśleć. Żaden z nas nie może.
Przez długi czas siedzieli w ciszy, a Nick powoli się uspokajał. Atmosfera była ciężka i Peter nie wiedział, czy może cokolwiek zrobić, by pomóc teraz chłopakowi. Nie mógł przecież udawać, że sytuacja nie jest poważna. Wszystkie słowa, jakie przychodziły mu na myśl, nawet w jego głowie brzmiały banalnie. Nigdy nie był dobry w odnajdywaniu się w trudnych chwilach.
– Przyniosłem ci coś – powiedział w końcu, by odciągnąć myśli Nicka od śmierci.
– Co? – Chłopak uniósł głowę, otarł mokre policzki i spojrzał na niego ze śladowym zainteresowaniem. Zaraz jednak na jego twarzy odbiło się zdziwienie, gdy Peter wręczył mu kwiat. – Przyniosłeś mi czerwoną różę?!
– A co w tym dziwnego? – zapytał defensywnym tonem. – Lepiej uważaj na kolce.
Nick pokręcił głową i uśmiechnął się nieśmiało. To był pierwszy uśmiech, jaki tego dnia otrzymał od niego Peter.
– Nic. To… – Parsknął. – Zawsze wiedziałem, że jesteś romantykiem.
Mężczyzna uniósł brwi, ale na jego ustach zaigrał uśmieszek. Cieszył się, że udało mu się wywołać uśmiech na twarzy chłopaka.
– Tak sobie wmawiaj – burknął i splótł palce ich dłoni. – Jeszcze jedno słowo i więcej podobnych prezentów nie dostaniesz.
Nick uniósł brwi i prychnął.
– Nawet nie lubię czerwonych, wiesz? Więc możesz sobie…
Peter nie zamierzał tego słuchać i po prostu przycisnął usta do drżących warg chłopaka, by go uciszyć. Potem uśmiechnął się, zadowolony. Jednak potrafił go rozproszyć.
– Nie ma za co, mały niewdzięczniku.

12 komentarzy:

  1. No słodki romantyk ze zgryźliwca. Miłość zmienia, nie ma co:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam facebooka zamkniętego na klucz tylko dla rodziny. Więc napiszę tutaj. Bardzo przykre dla autora znaleźć swój tekst podpisany przez kogoś innego. To właśnie plaga internetu, bezosobowe twarze z Nikiem na czole, kradną, wyzywają i popełniają różne ohydztwa bo są bezimienni. Liczą na to, że w powodzi informacji nikt nie zauważy ich małych i dużych zbrodni. Nie przyjmują do swoich małych móżdżków, że mogą jednym słowem rzucić jak kamieniem i zrobić komuś krzywdę czasem nawet fizyczną. Brzydzi mnie to niezmiernie i zawsze oburza. Zwykle ci sami ludzie nie potrafią powtórzyć tego prosto w twarz. Trzymam kciuki, żeby jak najrzadziej ci się to przydarzało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam nadzieję, że więcej mi się to nie przydarzy. Przyznam szczerze, że było to dla mnie szokujące doświadczenie - szczególnie, że miałam do czynienia z plagiatem krótkiego tekstu o książce, a nie opowiadania lub jego części. Właśnie dlatego chciałam, żeby mój post dotarł do jak największej liczby osób ;>
      Bardzo dziękuję za komentarze!
      Pozdrawiam :D

      Usuń
  3. Nie!!! Jak to jeszcze tylko 2 rozdziały?!
    Cieszę się że Peter opowiedział przyjaciółce o Nicku, to pokazuje jak poważnie myśli o ich związku. Wg miałam rację, Amy jest świetna :)
    Co do wpisu na facebooku - naprawdę nieprzyjemna sytuacja :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety. Już na początku zapowiadałam, że to będzie znacznie krótsze opowiadanie, jakoś do 10 rozdziałów :P Ale następny tekst na pewno będzie dłuższy ;)
      Fakt, Peter przeszedł bardzo dużą zmianę i faktycznie poważnie myśli o Nicku. Aż sama jestem z niego dumna xD
      Bardzo dziękuję za komentarz.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Hej,
    wspaniały rozdział, cieszę się, że nie oszukiwał Amy dając jej nadzieję, że będą mogli być razem... może nie planował wyjawiać kim jest ta osoba, ale bardzi mu pomogła, scena w szpitalu wzruszająca i ta róża...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Monika

    OdpowiedzUsuń
  5. Jesteś niesamowita. To już kolejne opowiadanie, które sprawia, ze się denerwuje i czuję się zestresowana oczekiwaniem na następny rozdział, jak zawsze oczywiście w pozytywnym sensie. Postacie i fabuła bardzo mnie urzekły, szczególnie Nick. Dawno tu nie zaglądałam i strasznie się ucieszyłam widząc coś nowego od ciebie. Oczywiście się nie zawiodłam i całość pochłonęłam niemalże od razu. Fascynującym jest to, że możemy się spodziewać zakończenia, ale znając ciebie wymyślisz coś co bardzo zaskoczy, jak w przypadku "Pęknięcia". Już do tej pory zdarzyło mi się płakać i obawiam się co będzie na końcu. Pozdrawiam cieplutko i życzę dużo weny, czekając z niecierpliwością na dalszą część.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow, bardzo dziękuję! Zawsze się ciepło na serduszku robi, gdy się widzi takie komentarze, a teraz - szczerze to przyznaje - takie słowa są mi szczególnie potrzebne. Cieszę się, że wciąż udaje mi się wywoływać silne emocje. Nie wiem, czy tym razem uda mi się zaskoczyć, tak jak w przypadku "Pęknięć", ale postaram się :D
      Bardzo dziękuję za ten komentarz i proszę o cierpliwość, bo czasu na pisanie tego, co naprawdę bym chciała, to ja nie mam prawie w ogóle.
      Pozdrawiam cieplutko!

      Usuń
  6. Hej
    Jaka idą prace nad rozdziałem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, dokładnie tak samo, jak dwa tygodnie temu, gdy pisałam o tym na fejsie. Praca licencjacka wisi nade mną jak kat, dodatkowo dochodzą inne zaliczenia i gdzieś tego czasu i chęci na pisanie czegoś jeszcze za bardzo nie ma. Może dziś postaram się coś ruszyć, bo zrobiłam sobie dzień wolnego, ale nie mam pojęcia, co mi z tego wyjdzie. Na razie mam 2 strony rozdziału i tyle.
      Liczę na Waszą cierpliwość.
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Dziękuję za odpowiedź
      Nie ma co się śpieszyć, pisz spokojnie. Nie wiedziałam, że pisałaś na fejsie.
      Weny, czasu i jeszcze trochę obydwu

      Usuń
  7. Hejeczka,
    cieszę się, że Amy nie oszukiwał dając niby jakąś nadzieję, a od razu postawił sprawe jasno, może nie planował wyjawiać kim jest ta osoba, ale Amy bardzo pomogła tutaj... scena w szpitalu wzruszajaca, a gest z róża cudowny...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń