Jak zawsze dziękuję za komentarze i nie obrażę się, jeśli będziecie dzielić się ze mną swoimi opiniami :D
Pozdrawiam!
______________________________________________________________________
Nick był skołowany. W trakcie kolejnych odwiedzin
Petera nie był pewny, jak powinien się zachowywać, więc w rezultacie był w
nietypowy dla siebie sposób cichy i wycofany. Po nieoczekiwanym pocałunku nie
rozmawiali o nim, a mężczyzna zachowywał się tak, jakby nic się nie wydarzyło,
więc chłopak również nie poruszał tego tematu. Nie mógł jednak przestać
zastanawiać się nad ich relacją. Czy coś się zmieniło? Czy mógł teraz chwycić
Petera za dłoń lub pocałować go, gdy ten znajdzie się wystarczająco blisko? Kim
teraz dla siebie byli?
Bał się pytać, więc w rezultacie tkwił w zawieszeniu,
nie wiedząc, co robić. Jego los był niepewny i w każdej chwili mógł stracić
ostatnią szansę na jakąkolwiek bliższą relację, ale jednocześnie obawiał się,
że znów wystraszy Petera. Przecież ten pocałunek mógł być jedynie
nieprzemyślanym działaniem spowodowanym historią z dzieciństwa, zwykłym
zachowaniem pod wpływem chwili. Możliwości było tak wiele, a czasu tak mało. To
dodatkowo stresowało Nicka i pogarszało jego stan.
A jednak nie mógł przestać o tym myśleć, bo tak
naprawdę nie mógł przestać myśleć o Peterze od ich pierwszego spotkania, gdy
mężczyzna nawet nie był dla niego miły. A jednak było w nim coś, co sprawiło,
że Nick nie potrafił wyrzucić go z pamięci. I każde kolejne spotkanie utwierdzało
go w przekonaniu, że to coś, co dostrzegł w mężczyźnie, go nie zmyliło. Był on
wart bliższego poznania i wielokrotnie to udowodnił. Jego opowieści były
poruszające, zainteresowania naprawdę ciekawe i Nick mógł go słuchać godzinami.
Nie było też nic lepszego od przekomarzania się z nim i oglądania jego
zirytowanej miny. Uwielbiał go drażnić.
Zauroczenie Peterem pojawiło się od razu, już
pierwszego dnia, mimo przykrych słów, które od niego usłyszał i było związane z
tym, że mężczyzna był dla Nicka atrakcyjny fizycznie. Po bliższym poznaniu
zakochanie wydawało się naturalnym krokiem, który chłopak oczywiście bezmyślnie
wykonał, bo nie było niczego, co mogłoby go przed nim uchronić. I tkwił tak w
swoim uczuciu, pewien jedynie tego, że zaskarbił sobie przyjaźń mężczyzny. Bo
przecież gdyby tak nie było, to ten nie miałby powodów, by ciągle wracać do
miejsca, którego nie znosił…
Historia z dzieciństwa, którą Nick od niego usłyszał,
zrobiła na nim spore wrażenie. Mógł tylko wyobrażać sobie, jak wielką traumą
musiało być dla dziecka spotkanie ze śmiercią (bo jak inaczej mógł nazwać
wizyty u chorej na raka osoby), gdy jego ojciec niczego mu nie tłumaczył i
tylko na niego wrzeszczał. Teraz już znacznie lepiej rozumiał niechęć Petera do
szpitali i te spojrzenia, którymi obdarowywał go na początku ich znajomości.
Zapewne myślał, że chłopak ich nie dostrzega, ale on widział wszystko bardzo
wyraźnie. Zdawał sobie sprawę z tego, jak wygląda jego ciało, łyska czaszka i niezdrowo
blada skóra. Nie był głupi. Sam nie potrafił patrzeć na swoje odbicie, więc i
wzrok mężczyzny jakoś specjalnie go nie dziwił.
Im bardziej podejście Petera się zmieniało i im
cieplej na niego patrzył, tym Nick bardziej się w nim zakochiwał. I wydawało mu
się, że jest w tym uczuciu oczywisty. Czasem nie potrafił powstrzymać maślanego
wzroku, gdy mężczyzna wyciągał ze swojej torby kolejne rzeczy, które specjalnie
dla niego przyniósł; albo gdy wstępował do niego tylko na dziesięć minut, mimo
oczywistego braku czasu, byleby chłopak nie czuł się rozczarowany. Oczywiście
czasem, z niezrozumiałych dla Nicka powodów, w ogóle nie przychodził, mimo wcześniej
obiecanej wizyty, a wtedy nastolatek zastanawiał się, co zrobił źle. Ale mimo
to, wolał pamiętać te szczęśliwsze chwile, które i tak przeważały.
Po nieoczekiwanym pocałunku, jakim uraczył go Peter,
przemknęło mu przez myśl, że mężczyzna dostrzegł jego zauroczenie i chciał mu
zrobić przyjemność, wiedząc, że i tak nie musi się z niczym deklarować, bo Nick
wkrótce umrze. Była to nieznośna myśl, która ciągle do niego wracała i nie
pozwalała spać. To był kolejny powód, przez który wstrzymywał się przed
rozpoczęciem poważnej rozmowy. Bał się, że mężczyzna przyzna się do swojej
litości lub – co gorsza – spróbuje kłamać, a on to zauważy. To byłoby znacznie
gorsze niż nieodwzajemnione uczucie. Ostatecznie Nick potrafił zadowolić się
tylko przyjaźnią Petera. To było i tak więcej niż dostał przez całe życie.
***
Peter pojawił się u Nicka z laptopem i bardzo poważnym
wyrazem twarzy.
– Dziś będziemy nadrabiać Marvela – oznajmił, zamiast
zwyczajowego powitania.
Chłopak leżący na łóżku zrobił zdziwioną minę i
przeniósł wzrok z twarzy mężczyzny na trzymany przez niego pokrowiec.
– Co?
– Mówiłeś, że zatrzymałeś się na pierwszej części o
Kapitanie Ameryce, a od tego czasu naprawdę sporo się wydarzyło. – Powaga na
jego twarzy była tak wielka, jakby właśnie był w trakcie misji mającej na celu
uratowanie całego świata. – I musisz to nadrobić. To naprawdę wstyd nie znać
Marvela, dzieciaku.
Peter był tak skoncentrowany na zdejmowaniu różnych
rzeczy z szafki znajdującej się obok łóżka chłopaka, że nie zauważył dziwnego
skurczu na jego twarzy.
– No dobra… – Nick odchrząknął, po czym uśmiechnął się
kpiąco. – To naprawdę miłe, że pozwalasz mi decydować o tym, co będziemy robić.
Mężczyzna prychnął cicho i złapał szafkę po bokach,
aby ją przesunąć.
– Decyzje powinien podejmować mądrzejszy – stwierdził
i stęknął. – Co za cholerstwo…
– A za pracę fizyczną powinien brać się ktoś, kto ma
do tego jakiekolwiek predyspozycje… – Nick zakpił, przyglądając się próbom
przesunięcia szafki. Wiedział, że ta nie należała do najlżejszych, ale i tak
nie mógł pozwolić sobie na pozostawienie kondycji fizycznej przyjaciela bez
komentarza. – A ty… No cóż. Ćwiczyłeś coś kiedykolwiek?
Peter posłał nastolatkowi zirytowane spojrzenie i
jeszcze przez chwilę ustawiał szafkę tak, by obaj mogli oglądać film na
znajdującym się na niej laptopie.
– Śmiej się, śmiej – prychnął. – Sam byś sobie lepiej
nie poradził, ale kpić ze staruszków to potrafisz.
Coś w twarzy Nicka sprawiło, że przystanął i spojrzał
na niego uważniej.
– Co się dzieje?
Przemknęło mu przez myśl, że może chłopak znów gorzej
się czuje i swoimi kpiącymi komentarzami chciał mu dać do zrozumienia, że nie
ma siły na oglądanie czegokolwiek. Peter by to zrozumiał, oczywiście. Wciąż
nieświadomie ignorował jego stan, wciąż nie zauważał drobnych sygnałów, jakie
czasem nastolatek mu wysyłał, ale to nie znaczy, że się nie przejmował. Mogli
sobie żartować, mogli się wzajemnie obrażać, ale Peter naprawdę interesował się
Nickiem i jego zdaniem. Nie chciał, by ten myślał inaczej.
I jakby na potwierdzenie swoich słów, chłopak uciekł
wzrokiem w bok, a na jego twarzy pojawił się… wstyd. Tak, inaczej nie dało się
tego określić. A minę tę robił za każdym razem, gdy czuł się słabo, a nie
potrafił tego wyrazić, bo za krępował go jego stan.
– Nie musimy oglądać, jeśli nie chcesz… – zaczął
powoli i zamiast zabrać się za włączanie laptopa, przysiadł na stołku obok
łóżka. – Możemy po prostu porozmawiać albo mogę dać ci spokój, jeśli nie masz
siły.
– Nie. – Nick odchrząknął i pokręcił głową. – Nie o to
chodzi. Po prostu… – Wyraźnie się zawahał. – Chciałem porozmawiać.
– W porządku. – Peter wzruszył ramionami i ściągnął ze
swojego ramienia czarną nitkę, którą właśnie dostrzegł. Ubrany był w brązową
koszulę w kratę i zwykłe, ciemne jeansy. Widać było, że preferował raczej prosty
styl. – Innym razem obejrzymy, luz.
– Nie. To znaczy… Chciałem poważnie porozmawiać.
Mężczyzna spiął się, a na jego twarzy pojawił się
nerwowy uśmiech.
– Mhm, ty to zawsze wiesz, jak zachęcić człowieka do
rozmowy.
Nie był gotowy na mówienie o chorobie chłopaka. Nie
chciał rozmawiać o jego złych wynikach badań, o pogarszającym się stanie, o
pogrzebie. Wolał cieszyć się tym, co teraz mieli.
Zanim Nick zdążył odpowiedzieć, obaj usłyszeli głośne
chrapanie dochodzące z łóżka obok. W tym samym momencie spojrzeli w tamtym
kierunku, dostrzegając zaledwie głowę starszego mężczyzny wystającą spod grubej
kołdry i koca. Dźwięk chrapania powtórzył się – jeszcze głośniejszy i jeszcze
bardziej irytujący.
– Dziwne, że nie obudził się, gdy szurałeś po podłodze
tą szafką…
Peter prychnął i odwrócił wzrok od drugiego pacjenta.
Od kiedy pojawił się na sali Nicka, ignorował jego obecność i zdawał się nawet
go nie zauważać. Gdyby nie dźwięki, jakie ten czasem z siebie wydawał, zupełnie
zapomniałby o jego obecności. Szczególnie że gdy odwiedzał przyjaciela,
staruszek prawie zawsze spał.
– Powinni wam tu zamontować jakąś zasłonę – stwierdził
i zerknął na sufit, jakby spodziewał się tak cokolwiek znaleźć. – Zapewnić
trochę prywatności.
– Zasłona nie sprawi, że przestanę słyszeć, jak
chrapie. – Nick uśmiechnął się z rozbawieniem. – Gdybyś słyszał, jak on w nocy
czasem potrafi… – Pokręcił głową. – Nieważne. Wracając do tego, co chciałem…
– Peter?
Tym razem obaj spojrzeli w stronę drzwi, gdzie w progu
na wózku siedział młody mężczyzna i patrzył na nich z ewidentnym zaskoczeniem
wymalowanym na twarzy. Żaden z nich nie usłyszał otwierających się drzwi.
– Jack? – Peter otworzył szerzej oczy i przez chwilę
nie wiedział, co powiedzieć. Zerknął krótko na twarz przyjaciela, a
zrozumienie, jakie pojawiło się na jego twarzy, upewniło go w tym, że Nick
domyślił się, kim był mężczyzna siedzący na wózku. – Co ty tutaj robisz? I
dlaczego jesteś na wózku? Stało się coś?
– Chciałem poznać twoją uroczą dziewczynę. – Jack uśmiechnął
się, a jego wzrok skierowany na bladego, skulonego na łóżku Nicka był bardziej
niż wymowny. – Hannah pożyczyła mi wózek.
Peter zmrużył oczy i zacisnął usta w wąską kreskę. Nie
podobało mu się zagranie brata. I nie podobało mu się, że ten zobaczył, kogo
odwiedza w szpitalu. Nie chciał łączyć nastolatka ze swoją rodziną.
Obrócił się w stronę zaskoczonego chłopaka i wymusił
uśmiech.
– Będziemy musieli przełożyć tę rozmowę – wymamrotał i
sięgnął po laptopa leżącego na nogach Nicka, by ponownie zapakować go w
pokrowiec. – Postaram się wrócić i przesunąć z powrotem tę szafkę, żebyś mógł
do niej sięgnąć, w porządku?
– Jasne. – Chłopak uśmiechnął się słabo i podciągnął
kołdrę bardziej pod brodę, jakby chciał skryć się przed oceniającym wzrokiem
Jacka. – Nigdzie mi się nie spieszy.
Mężczyzna wywrócił oczami i przerzucił torbę przez
ramię.
– Do zobaczenia później.
***
Był wściekły na brata. Jemu nigdy nie przyszłoby do
głowy, by zachować się w podobny sposób. Wymyślanie intrygi, by wtrącać się w
jego życie? Nie spodziewał się czegoś tak żenującego nawet po Jacku.
– Odbiło ci?! – warknął, gdy tylko opuścili salę
Nicka. – Szpiegujesz mnie?
– Hej, wyluzuj! – Jack od razu uniósł dłonie w
obronnym geście i spojrzał na niego z dołu z miną szczeniaczka. – Mówiłem już,
że chciałem tylko poznać twoją pannę. Byłem ciekawy. – Wzruszył ramionami,
jakby to było nic takiego. – Przyjechałem taksówką, bo Hannah kończyła zmianę i
miała zabrać mnie do siebie, a wtedy powiedziała mi, że widziała przez okno,
jak wchodzisz do budynku, no i…
– No i?! – syknął. – Pomyślałeś, że to świetny pomysł,
żeby wtrącać się w nie swoje sprawy?! I jeszcze ten wózek! – Wskazał ręką z
niedowierzaniem na wózek, na którym siedział jego brat. – Ty nawet nie jesteś
pacjentem.
– Ale musiałem jakoś się tutaj dostać, nie? A przecież
wiesz, że nie mogę jeszcze chodzić…
– Wiem – prychnął. – I dlatego tym bardziej nie
spodziewałem się, że odjebiesz coś takiego.
Nie powinni kłócić się na korytarzu, a już na pewno
nie pod salą Nicka, który mógłby ich usłyszeć. Dlatego Peter ruszył szybkim
krokiem w stronę windy, nie zwracając przy tym większej uwagi na brata, który
próbował go dogonić.
– Nie sądziłem, że tak się wściekniesz – wymamrotał Jack,
gdy zatrzymali się pod windą.
– To moje życie, do cholery! – Uderzył palcem w swoją
klatkę piersiową. – Moje, rozumiesz? I gdybym chciał powiedzieć, kogo odwiedzam
w tym szpitalu, to bym powiedział. – Prychnął. – Zresztą, mogłeś zapytać swojej
dziewczyny. Na pewno wiedziała, że na tej sali nie leży żadna kobieta.
Gdy wsiedli do windy, Peter oparł się z westchnieniem
o ścianę i wcisnął guzik odpowiadający parterowi.
– Ale nadal nie rozumiem, czemu się tak wściekasz. –
Jack zmarszczył brwi. – Spoko, nie odwiedzasz laski, tylko kumpla. Wielka
tajemnica, naprawdę. – Zakpił, po czym zmrużył oczy i spojrzał na niego
uważniej. – A może to nie tylko kumpel…?
Głowa Petera poruszyła się tak szybko, że coś
nieprzyjemnie strzeliło mu przy tym w karku. Wbił wzrok w brata, a prawy kącik
jego ust zadrgał niekontrolowanie.
– Co ty gadasz? Odbiło ci?
– No wiesz, skoro do tej pory nie poznaliśmy z matką
żadnej z twoich dziewczyn…
Dźwięk zatrzymującej się windy przerwał ich wymianę
spojrzeń. Peter wysiadł pierwszy, spięty do granic możliwości. Nagły strach, który
się w nim pojawił, całkowicie go sparaliżował. Sugestia Jacka zszokowała go i
sprawiła, że na chwilę zaniemówił. Tyle lat nie mówił rodzinie o swoich
preferencjach, że wizja wyznania prawdy wydała mu się teraz przerażająca.
– To nie znaczy, że spotykam się z facetami, idioto –
wykrztusił w końcu i nawet w jego uszach nie zabrzmiało to przekonująco. –
Oddaj lepiej ten wózek. I zostaw Nicka w spokoju.
– Więc ma na imię Nick?
– Pierdol się, Jack. – Z tymi słowami zostawił za sobą
wyszczerzonego brata i przemaszerował przez parter, kierując się do wyjścia.
Musiał się uspokoić.
***
Szafka, którą Peter miał odstawić na wcześniejsze
miejsce, znalazła się na nim, dopiero gdy dwie godziny później przyszła do
niego pielęgniarka z lekami. Tak jak Nick przypuszczał, Peter już nie wrócił.
Wyraz jego twarzy, gdy zorientował się, że w drzwiach pojawił się jego brat…
Chłopak przypuszczał, że nigdy go nie zapomni. To było coś więcej niż
zaskoczenie. I więcej niż złość.
Nick go nie obwiniał. Wiedział, jak wyglądał i sam był
tym zażenowany, więc dlaczego miał obwiniać Petera za to, że ten się go
wstydził? Nie, oczywiście nie mógł tego zrobić. A jednak było to bolesne i
nawet jeśli próbował sobie wmówić, że nie zrobiło to na nim większego wrażenia,
to jednak nie potrafił. Wizja rozmowy, którą mieli zacząć, wydawała mu się po
tym wszystkim szczególnie zabawna. Aż nie mógł uwierzyć, że był tak głupi, by
rozważać wyznanie swoich uczuć. Tego dnia otrzymał jednoznacznie potwierdzenie
na to, że nie może liczyć na coś więcej niż przyjaźń. Bo gdyby mógł, Peter by
się go nie wstydził. Może Nick był tylko nastolatkiem bez żadnego doświadczenia
w związkach, ale wiedział, jak to jest coś czuć. I wierzył, że tak silne
uczucia nie pozwalają na wstyd. Nie wobec osoby, którą kochasz.
Omg to opowiadanie wywołuje tak wiele emocji, emocji, które czują bohaterowie. Szczególne emocje wywołuje u mnie oczywiście Nick ale Peter też jest ciekawa postacią. Nie mogę się doczekać aż dowiem się jakie jest zakończenie chociaż naprawdę mam nadzieję na jakiś happy end. Proszę niech Nick wyzdrowieje! Proszę proszę proszę. Pozdrawiam i Wszystkiego Dobrego w Nowym Roku ;) wspominałam że uwielbiam to opowiadanie? Tak samo jak pęknięcia przy okazji :p <33
OdpowiedzUsuńOjej, bardzo mi miło! Wiem, że to opowiadanie nie cieszy się tak dużą popularnością jak "Pęknięcia", więc przeczytać, że jednak ktoś ma do niego słabość... Miód na moje serduszko :D
UsuńZakończenie zapewne bliżej niż dalej, bo to nie miało być długie opko... i nic nie mogę obiecać :P
Bardzo dziękuję za komentarz! <3
I szczęścia w Nowym Roku!
Witaj,
OdpowiedzUsuńcałe święta czytałam opowiadania, i teraz już będę na bieżąco (jeszcze zapewnie wrócę z czasem do poprzednich rozdziałów aby skomentować), uogólniając bardzo mi się podobało...a co do tego och Nick tak mi go żal, a Peter jak mógłeś tak zrobić, co z tego że brat widział kogo odwiedzasz, Nickowi zrobiło się bardzo przykro...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Monika
Bardzo dziękuję za komentarz! I z przyjemnością przeczytam Twoje wrażenia po poprzednich rozdziałach :D
UsuńPeter jak to Peter, po prostu ślepy na uczucia Nicka :P
Pozdrawiam!
Hej. Kiedy można spodziewać się następnego rozdziału ? Chociaż wiem że opowiadanie nie skończy się szczęśliwie ale jestem ciekawa jak potoczy się ich wspólna historia .pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHej. Pisałam o tym na fejsie ostatnio. Zbliża się sesja i mam mnóstwo rzeczy do ogarnięcia na studiach. Dodatkowo mój licencjat na razie mnie pogrąża. Gdy tylko się z tego wygrzebię, to skończę pisanie następnego rozdziału. Myślę, że potrzebuje jeszcze co najmniej półtora tygodnia, żeby uporać się ze wszystkim.
UsuńPozdrawiam :D
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, Peter jak mogłeś tak postąpić... bardzo tym zraniłeś Nicka mogłeś ich przestawić sobie po prostu, a ty uciekłeś jak zwykły tchórz...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia