Jeden przycisk, drugi,
mleko, karmel.
- Smacznego. – Uśmiechnął
się do kobiety po drugiej stronie lady, ale gdy ta wzięła już swoją kawę,
stracił nią zainteresowanie. Jego wzrok podążył do trzeciego stolika pod oknem,
przy którym siedziała para – chłopak i dziewczyna. Przychodzili raz w tygodniu,
w środę, a Filip wyczekiwał tego przyjścia, jakby była to najważniejsza część
jego dnia.
- Nie gap się.
Skrzywił się i spojrzał
na Laurę z wyrzutem.
- Nie gapie się.
- Jaaasne. – Prychnęła. –
Za pracę byś się wziął. Stoliki trzeba przetrzeć.
- Ty możesz to zrobić –
mruknął, zakładając ramiona na piersi.
- Ja mam czas na
papieroska, sorry.
Chłopak parsknął z
irytacją, patrząc za oddalającą się dziewczyną i jej jasnym, rozbujanym
kucykiem. Może pracowała tutaj dłużej i miała większy staż niż jego marne trzy
miesiące, ale czasem naprawdę drażniła go ta protekcjonalność w jej zachowaniu.
Nie miał jednak wyjścia, więc zgarnął z zaplecza ścierkę i ruszył na salę.
O tej godzinie nie było dużego
ruchu, a prawdziwy tłum robił się dopiero po południu, dlatego zajęte były
tylko dwa stoliki. I właśnie przy jednym z nich siedział obiekt jego
zainteresowania, na który wciąż zerkał, machinalnie przecierając ciemne drewno.
Zobaczył ich już
pierwszego dnia. Dopiero się uczył, był zestresowany i trochę roztargniony,
więc niewiele pamiętał ze swoich początków, ale ich nie dało się zapomnieć.
Weszli razem – ona pierwsza, a on za nią – i zajęli ten sam stolik, który
zajmowali teraz. Wyróżniali się spośród innych gości nie tylko nietypową
godziną, którą wybierali na przesiadywanie w kawiarni, ale przede wszystkim
wyglądem. Oboje byli wręcz nierealni – on miał burzę ciemnych loków,
mlecznobiałą skórę i mocno zaznaczone kości policzkowe, a ona, dla kontrastu,
miała niemalże białe, proste włosy do ramion i równie jasną cerę. Do tego on,
jak Filip szybko zauważył, lubował się w marynarkach i eleganckich spodniach, a
ona ciągle nosiła czarny płaszcz do kostek. Nie dało się nie zwrócić na nich
uwagi.
Nie byli też typową parą.
Filip może ze dwa razy widział, jak krótko się pocałowali, czasem trzymali się
za dłonie, ale poza tym nie okazywali sobie zbyt wielu uczuć. Rozmawiali bardzo
cicho, niemalże szeptem, nawet wtedy, gdy na ich twarzach widniały duże emocje.
Nigdy nie wyglądali, jakby się kłócili.
Wyobrażał ich sobie jako
parę artystów. On, z tymi swoimi długimi, szczupłymi palcami mógł być pianistą,
może nawet kompozytorem, a ona malarką. Gdy zamykał oczy, widział ją w białym,
poplamionym farbami fartuchu, z rozburzonymi włosami i błędnym, rozbieganym
wzrokiem. Oboje mogli być studentami i jedyne, co nie pasowało Filipowi do tego
wyobrażenia, to pora, w jakiej pojawiali się w kawiarni.
Bywały jednak takie dni,
gdy myślał o nich, jak o parze pracującej w modelingu. Oboje byli wysocy,
szczupli i zjawiskowi. Mogli poznać się podczas wspólnej sesji lub pokazu, a
romantyczna dusza kelnera, do której nigdy nie przyznawał się znajomym,
podpowiadała mu, że musiała to być miłość od pierwszego wejrzenia. Tylko czy
nie za mało uczuć sobie okazywali, żeby ta teoria znalazła jakiekolwiek
potwierdzenie w rzeczywistości?
A jednak to jego Filip
lubił bardziej. Nie chodziło tylko o to, że zwracał większą uwagę na mężczyzn,
ale również o to, że brunet wydał mu się po prostu sympatyczniejszy. Za każdym
razem, gdy przyjmował od nich zamówienie lub przynosił rachunek (Laurze nigdy
na to nie pozwalał), chłopak uśmiechał się do niego uroczo (rozgrzewając serce
młodego kelnera) i kulturalnie dziękował, a dziewczyna jedynie kiwała głową,
zupełnie bez emocji.
Będąc z natury
romantykiem i marzycielem, szybko został oczarowany przez te niezwykłe kości
policzkowe, urocze loczki i szerokie, radosne uśmiechy. Nie mógł przestać
fantazjować o tym chłopaku, którego imienia nawet nie znał, bo nigdy nie udało
mu się podsłuchać. Wiedział, że pielęgnowanie w sobie tych fantazji jest zgubne
i bezsensowne, bo był tylko kelnerem, a brunet klientem, który za każdym razem
przychodził z dziewczyną i prawdopodobnie był heteroseksualny, ale jego
wyobraźnia nie potrafiła przestać.
Niejednokrotnie myślał o
chwili, w której poznaje jego imię – czasem przez przypadek, wychwyciwszy to z
rozmowy tej dwójki, podając im rachunek lub przynosząc zamówienie. W swojej
głowie widział go już jako Kacpra, Czarka, a nawet Nikodema. Podobała mu się
też myśl o jakimś rzadziej spotykanym imieniu jak na przykład Ksawery.
Czasem jednak jego
fantazja podsuwała mu obrazy, które zawstydzały go swoją śmiałością i tym, jak
bardzo zauroczony był chłopakiem, którego przecież w ogóle nie znał. Leżąc na
łóżku i próbując zasnąć, widział pod powiekami, jak, dobrze mu już znany,
klient wchodzi do kawiarni o tej porze co zwykle, ale jest sam. I zamiast
usiąść przy tym samym stoliku, przy którym zawsze siada, podchodzi do baru,
zamawia nieprzyzwoicie słodką kawę i zaczyna z nim flirtować, bo w tym świecie
nie ma już dziewczyny i jest co najmniej biseksualny.
Filip od dziecka miał
bujną wyobraźnię i często zastanawiało go życie nieznajomych, których mijał po
drodze do szkoły, sklepu, czy nawet na schodach, w bloku. I nigdy z tego nie
wyrósł, dlatego każde jego zauroczenie było bardzo silne i kończyło się
zazwyczaj bardzo boleśnie. Karmił swój umysł szczęśliwymi, zupełnie zmyślonymi
obrazami, a późnej musiał zderzać się z rzeczywistością. Ale nawet jeśli czasem
chciał, to nie potrafił z tym walczyć.
Ciemnowłosy klient uniósł
dłoń, prosząc o rachunek, a gdy napotkał wzrok kelnera, uśmiechnął się doń
szeroko. Filip opuścił wzrok, uśmiechnął się pod nosem i podreptał do baru,
żeby naliczyć należność. Może tym razem jednak się nie mylił?
***
Włączył
alarm, zamknął drzwi wejściowe do kawiarni na klucz i, pogwizdując cicho,
obrócił się, żeby… odbić się od czyjejś klatki piersiowej. Zachwiał się i byłby
upadł, gdyby nie silne ramiona, które owinęły się wokół jego pasa. Filip
zamrugał i uniósł wzrok, w świetle pobliskiej lampy dostrzegając przed sobą
ulubionego klienta.
-
Umm… - Zmieszany, wysunął się z ramion, które wciąż go podtrzymywały, jak jakąś
księżniczkę w opałach, i zaszurał stopą po chodniku. – Dzięki. Sorry, że tak na
ciebie wpadłem…
-
Spoko. – Wyższy chłopak kiwnął głową. – Pracujesz tu, nie? Kojarzę cię.
Filip
uśmiechnął się nieśmiało, podświadomie zadowolony z tego, że brunet go
pamiętał.
-
Taa… Właśnie zamykałem.
-
Szkoda. Chętnie bym się napił swojej ulubionej kawy… - Wyciągnął prawą dłoń. –
A tak w ogóle to Damian jestem.
-
Kawy o tej porze…? – Kelner uniósł brew i potrząsnął dłonią drugiego chłopaka –
była bardzo miękka i delikatna w dotyku, niemalże kobieca. – Filip.
-
Może być też herbata. – Brunet wzruszył ramionami, patrząc nań swoimi jasnymi
oczami i wciąż stał w miejscu, jakby na coś czekał.
Bo
czekał, co Filip uświadomił sobie dopiero po dłuższej chwili niezręcznego
stania przed zamkniętą kawiarnią.
-
Och, dobra – wymamrotał, zażenowany samym sobą. – Możemy wejść, ale nikt nie
może się o tym dowiedzieć. Miałbym przesrane.
Wsunął
klucz do zamka, przekręcił, wszedł pierwszy i wyłączył alarm, który zaledwie
dziesięć minut wcześniej włączał. Odwiesił kurtkę wraz z szalikiem na wieszak
stojący przy drzwiach i obrócił się w stronę niespodziewanego gościa. Jego
serce biło przy tym tak mocno, jakby zaraz miało wyskoczyć z piersi.
-
Na co masz ochotę?
-
Może gorąca czekolada? I napijesz się ze mną, nie?
Damian
usiadł na jednym z trzech stołków barowych, a Filip kiwnął głową i wziął się za
przygotowywanie czekolady. W lokalu panował półmrok, bo nie włączał wszystkich
lamp, przez co atmosfera była bardzo… intymna.
Postawił
dwie filiżanki na blacie, a widząc, że jego ulubiony klient wyciąga portfel,
bez zastanowienia złapał go za dłoń, przez co zaraz odwrócił wzrok, zażenowany.
-
Na koszt firmy – wymamrotał, choć to nie była prawda. Sam zamierzał później
zapłacić za tę czekoladę.
-
W porządku. – Damian kiwnął głową i uśmiechnął się tak, jak zawsze się
uśmiechał do kelnera, gdy ten go obsługiwał. – Jesteś strasznie uroczy, wiesz?
-
N-naprawdę?
-
Tak. – Teraz to brunet złapał jego dłoń i wcale nie wyglądało to na
nieprzemyślany gest. – Cieszę się, że dziś na mnie wpadłeś. To prawie jak
przeznaczenie.
Filip
odchrząknął, nie wiedząc, jak powinien zareagować. Palce jego prawej dłoni
wciąż były trzymane przez drugiego chłopaka, jakby było to zupełnie naturalne.
-
Też się cieszę…
-
Co robisz jutro?
Kelner
zamrugał i automatycznie wzruszył ramionami.
-
Nic.
-
Przyjdziesz na mój koncert?
-
Twój koncert…?
-
Taa, gram w pobliskim klubie jazzowym. Fortepian. – Uśmiechnął się pewnie. –
Powinieneś wpaść.
Filip
zanurzył wargi w czekoladzie, przez chwilę nie odpowiadając, nim w końcu kiwnął
głową. Jego serce biło przy tym, jak szalone.
-
Chętnie.
Właśnie
spełniała się jedna z jego fantazji. Czuł się tak, jakby umarł i znalazł się w
raju.
***
Znów była środa, czyli
dzień tygodnia, który Filip lubił najbardziej. Jego matka zadzwoniła, żeby znów
pożalić się na ojca, a że nie było ruchu, to Laura łaskawie pozwoliła mu pójść
na przerwę, choć wcale nie miała żadnej władzy nad nim. Zirytowało go to, ale
nie mógł nic powiedzieć, zbyt zajęty swoją rodzicielką, która trajkotała do
telefonu, aż ciężko było jej przerwać. I dopiero gdy udało mu się zakończyć
połączenie, zorientował się, że jego ulubiona para już musiała przyjść. Zanim
jednak wyszedł na salę, musiał wejść po drodze do toalety, co zabrało mu kilka
dodatkowych minut. Nic więc dziwnego, że gdy stanął za barem, stolik pod oknem
był już zajęty.
- Czemu już ich
obsłużyłaś? – jęknął z wyrzutem.
Laura uniosła brew i
prychnęła pod nosem.
- Trzeba było szybciej
wracać.
- Musiałem się wysikać –
burknął i wychylił się, żeby chociaż zerknąć na swoich ulubionych klientów. I
jakże się zdziwił, gdy dostrzegł przy stoliku tylko jedną osobę. – Co jest…?
- Wiedziałam, że będziesz
w szoku, ale mógłbyś chociaż zamknąć buzie, bo wyglądasz jak idiota.
Filip pokręcił głową,
zupełnie nieprzejęty słowami dziewczyny. Teraz miał ważniejsze sprawy na
głowie. Widział znajomą czuprynę z kręconymi włosami i długie, szczupłe palce
obejmujące filiżankę z kawą, ale gdzie była jego jasnowłosa towarzyszka?
„Pokłócili
się” - stwierdził w myślach. – „Albo coś się stało. Tylko czy wtedy by tu siedział?”
Nie mógł przestać o tym
myśleć. Kręcił się za barem, próbował znaleźć sobie jakieś zajęcie, ale
wszystko i tak sprowadzało się do tego, że co rusz wychylał się i spoglądał na
jedynego klienta, którego teraz mieli. Ten siedział spokojnie, sącząc swoją
kawę i przeglądając coś w telefonie. Nie wyglądał na smutnego, więc chyba
wszystko było w porządku…
Chłopak nie mógł pozbyć
się tej natrętnej myśli, która podpowiadała mu, że nadszedł kres tej niezwykłej
pary i teraz w końcu on ma szansę spełnić jedną ze swoich fantazji. Naprawdę
próbował sobie niczego nie wyobrażać, ale po raz kolejny nie oparł się temu i
gdy szedł zanieść rachunek, widział już przed oczami swoją pierwszą randkę ze
swoim ulubionym klientem.
- Mam nadzieję, że kawa
smakowała. – Zagadnął, kładąc rachunek na stoliku.
- Jak zawsze. –
Ciemnowłosy chłopak uśmiechnął się szeroko, nawet nie zdając sobie sprawy z
tego, jakie robi wrażenie na kelnerze.
Filip zawahał się przed
odejściem.
- Może nie powinienem
pytać, ale… eee… co się stało z pana… towarzyszką?
Brunet spojrzał na niego
z zaskoczeniem, by po chwili wybuchnąć głośnym, niespodziewanym śmiechem.
- Spodobała ci się, co? –
zarechotał, wyciągając banknot dwudziestozłotowy. – Teraz pełno takich dup,
więc na twoim miejscu dałbym sobie z nią spokój, stary. Weź przykład ze mnie. –
Wstał i mocno klepnął kelnera w plecy. – Reszty nie trzeba. Trzym się.
Filip zamrugał, przez
chwilę stojąc w bezruchu, aż w końcu odwrócił się, patrząc na zamknięte drzwi
od kawiarni. Wciąż był w szoku. Dup? Stary? Trzym się?
Machinalnym ruchem
zgarnął należność, nieprzejęty jakoś szczególnie wysokim napiwkiem, który
otrzymał. Nie mógł uwierzyć, że ten chłopak, którego widywał od trzech miesięcy
i który wydawał się taki elegancki, mógł nazwać swoją, najwyraźniej już byłą,
dziewczynę „dupą”.
- I co? Dowiedziałeś się
czego? – Zapytała Laura, opierając się biodrem o blat.
- Nie… Nie wiem. –
Wydusił. – Muszę do toalety.
- Znowu? – Zaśmiała się.
– Nie masz przypadkiem sraczki?
Chłopak zignorował ją,
wciąż myśląc o zdarzeniu sprzed chwili. Gdzie miłość od pierwszego wejrzenia?
Gdzie to szarmanckie zachowanie, którego był świadkiem w swoich wyobrażeniach?
I co z tą dziewczyną?
Gdy zamknął drzwi od
toalety, prychnął i pokręcił głową. Chyba powinien zacząć skupiać się na swoim
życiu, a nie na innych. Naprawdę, co on sobie myślał?
JA TU MIAŁAM TAKIE FEELSY XDDD
OdpowiedzUsuńjuż widziałam ślub, domek na przedmieściach i dzieci
A TA KOŃCÓWKA XD
WTF XDDD
Śmieje się przez łzy, naprawdę ;u;
Kurde jak lubisz takie zakończenia to ja się boje teraz D:
Bo co innego łan szot
A co innego jakieś już poważne opko :/
Ojjjjj chyba jednak moje kokoro nie da rady w tym roku XD
Ale kurczę
Biedny Filip :’)
Teraz mi go tak żal bardzo bardzo :(
Ale w sumie to jednak nie był truloff, skoro się tak łatwo do niego zniechęcił xdd
Przecież gimbaza się dużo gorzej wyraża XD
No nic, miałam emocjonalny rollercoaster, a zakończenie mnie trochę przygasiło XD
Dziękuje za umilenie mi chorowania na półpaśca XD (nie polecam, nie ma się człowiek jak ułożyć)
Pozdrawiam i życzę weny <333
Jasne, że gimbaza gorzej się wyraża (wszyscy wiemy, co się dzieje w gimbazie), ale Filip też właśnie widział już ślub, domek i dzieci (nieważne, że to nierealne w tym kraju), a tutaj się okazało, że jego "książę" wcale nie jest taki idealny :P
UsuńCieszę się, że Ci się podobało i zdrowia życzę! ;)
Hehe :) Fajne :) Tak myślałam, że to będzie rozczarowanie ten chłopak ;) Filip marzyciel... ech też tak mam ;) Cały scenariusz powstał w jego głowie a tu taki zonk ;) Ale życie jest piękniejsze kiedy tworzymy sobie takie ładne rzeczy w głowie :) Bardzo dziękuję i pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńPozory jednak mylą, co?
OdpowiedzUsuńHahahah, to jest świetne xD
OdpowiedzUsuńSpodziewałam się jakiegoś cudownego, romantycznego zakończenia, a tu taka niespodzianka.
Uwielbiam Twoje pomysły, są takie oryginalne i ciekawe <3
To może byc ciekawe opowiadanie:-)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna historia :)
OdpowiedzUsuńRomantyczna dusza Filipa zderzyła się z szarą rzeczywistością.
Szkoda, że jego fantazje nie spełniły się, ale dobrze, że od razu dowiedział się z kim ma do czynienia.
Dużo weny :)
Pozdrawiam :)
Ale mnie to opo urzekło! Miałam mały atak śmiechu gdy skończyłam czytać xD i przypływ dobreje energii :3.
OdpowiedzUsuńDobre, a nawet bardzo dobre. Zauroczenie pozorami, wystarczyła krótka rozmowa i czar prysł a przyszło otrzeźwienie. Nie pogniewałbym się gdyby było bardziej rozbudowane, nie mniej jednak sedno przedstawione idealnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę (oraz czasu na realizację).
Zdaję sobie sprawę z tego, że powinno być bardziej rozbudowane, aby lepiej zarysować charakter głównego bohatera, ale tutaj tak naprawdę chodziło mi tylko o to sedno, a że nastrój miałam, jaki miałam podczas pisania... Ale cieszę się, że mimo wszystko Ci się podobało.
UsuńDziękuję za komentarz i pozdrawiam ;)
Hej,
OdpowiedzUsuńnaprawdę fantastycznie, fajnie się czytało, Filip taki marzyciel, te wyobrażenia piękne...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia