środa, 3 stycznia 2018

Trzeci stolik pod oknem

Jeden przycisk, drugi, mleko, karmel.
- Smacznego. – Uśmiechnął się do kobiety po drugiej stronie lady, ale gdy ta wzięła już swoją kawę, stracił nią zainteresowanie. Jego wzrok podążył do trzeciego stolika pod oknem, przy którym siedziała para – chłopak i dziewczyna. Przychodzili raz w tygodniu, w środę, a Filip wyczekiwał tego przyjścia, jakby była to najważniejsza część jego dnia.
- Nie gap się.
Skrzywił się i spojrzał na Laurę z wyrzutem.
- Nie gapie się.
- Jaaasne. – Prychnęła. – Za pracę byś się wziął. Stoliki trzeba przetrzeć.
- Ty możesz to zrobić – mruknął, zakładając ramiona na piersi.
- Ja mam czas na papieroska, sorry.
Chłopak parsknął z irytacją, patrząc za oddalającą się dziewczyną i jej jasnym, rozbujanym kucykiem. Może pracowała tutaj dłużej i miała większy staż niż jego marne trzy miesiące, ale czasem naprawdę drażniła go ta protekcjonalność w jej zachowaniu. Nie miał jednak wyjścia, więc zgarnął z zaplecza ścierkę i ruszył na salę.
O tej godzinie nie było dużego ruchu, a prawdziwy tłum robił się dopiero po południu, dlatego zajęte były tylko dwa stoliki. I właśnie przy jednym z nich siedział obiekt jego zainteresowania, na który wciąż zerkał, machinalnie przecierając ciemne drewno.
Zobaczył ich już pierwszego dnia. Dopiero się uczył, był zestresowany i trochę roztargniony, więc niewiele pamiętał ze swoich początków, ale ich nie dało się zapomnieć. Weszli razem – ona pierwsza, a on za nią – i zajęli ten sam stolik, który zajmowali teraz. Wyróżniali się spośród innych gości nie tylko nietypową godziną, którą wybierali na przesiadywanie w kawiarni, ale przede wszystkim wyglądem. Oboje byli wręcz nierealni – on miał burzę ciemnych loków, mlecznobiałą skórę i mocno zaznaczone kości policzkowe, a ona, dla kontrastu, miała niemalże białe, proste włosy do ramion i równie jasną cerę. Do tego on, jak Filip szybko zauważył, lubował się w marynarkach i eleganckich spodniach, a ona ciągle nosiła czarny płaszcz do kostek. Nie dało się nie zwrócić na nich uwagi.
Nie byli też typową parą. Filip może ze dwa razy widział, jak krótko się pocałowali, czasem trzymali się za dłonie, ale poza tym nie okazywali sobie zbyt wielu uczuć. Rozmawiali bardzo cicho, niemalże szeptem, nawet wtedy, gdy na ich twarzach widniały duże emocje. Nigdy nie wyglądali, jakby się kłócili.
Wyobrażał ich sobie jako parę artystów. On, z tymi swoimi długimi, szczupłymi palcami mógł być pianistą, może nawet kompozytorem, a ona malarką. Gdy zamykał oczy, widział ją w białym, poplamionym farbami fartuchu, z rozburzonymi włosami i błędnym, rozbieganym wzrokiem. Oboje mogli być studentami i jedyne, co nie pasowało Filipowi do tego wyobrażenia, to pora, w jakiej pojawiali się w kawiarni.
Bywały jednak takie dni, gdy myślał o nich, jak o parze pracującej w modelingu. Oboje byli wysocy, szczupli i zjawiskowi. Mogli poznać się podczas wspólnej sesji lub pokazu, a romantyczna dusza kelnera, do której nigdy nie przyznawał się znajomym, podpowiadała mu, że musiała to być miłość od pierwszego wejrzenia. Tylko czy nie za mało uczuć sobie okazywali, żeby ta teoria znalazła jakiekolwiek potwierdzenie w rzeczywistości?
A jednak to jego Filip lubił bardziej. Nie chodziło tylko o to, że zwracał większą uwagę na mężczyzn, ale również o to, że brunet wydał mu się po prostu sympatyczniejszy. Za każdym razem, gdy przyjmował od nich zamówienie lub przynosił rachunek (Laurze nigdy na to nie pozwalał), chłopak uśmiechał się do niego uroczo (rozgrzewając serce młodego kelnera) i kulturalnie dziękował, a dziewczyna jedynie kiwała głową, zupełnie bez emocji.
Będąc z natury romantykiem i marzycielem, szybko został oczarowany przez te niezwykłe kości policzkowe, urocze loczki i szerokie, radosne uśmiechy. Nie mógł przestać fantazjować o tym chłopaku, którego imienia nawet nie znał, bo nigdy nie udało mu się podsłuchać. Wiedział, że pielęgnowanie w sobie tych fantazji jest zgubne i bezsensowne, bo był tylko kelnerem, a brunet klientem, który za każdym razem przychodził z dziewczyną i prawdopodobnie był heteroseksualny, ale jego wyobraźnia nie potrafiła przestać.
Niejednokrotnie myślał o chwili, w której poznaje jego imię – czasem przez przypadek, wychwyciwszy to z rozmowy tej dwójki, podając im rachunek lub przynosząc zamówienie. W swojej głowie widział go już jako Kacpra, Czarka, a nawet Nikodema. Podobała mu się też myśl o jakimś rzadziej spotykanym imieniu jak na przykład Ksawery.
Czasem jednak jego fantazja podsuwała mu obrazy, które zawstydzały go swoją śmiałością i tym, jak bardzo zauroczony był chłopakiem, którego przecież w ogóle nie znał. Leżąc na łóżku i próbując zasnąć, widział pod powiekami, jak, dobrze mu już znany, klient wchodzi do kawiarni o tej porze co zwykle, ale jest sam. I zamiast usiąść przy tym samym stoliku, przy którym zawsze siada, podchodzi do baru, zamawia nieprzyzwoicie słodką kawę i zaczyna z nim flirtować, bo w tym świecie nie ma już dziewczyny i jest co najmniej biseksualny.
Filip od dziecka miał bujną wyobraźnię i często zastanawiało go życie nieznajomych, których mijał po drodze do szkoły, sklepu, czy nawet na schodach, w bloku. I nigdy z tego nie wyrósł, dlatego każde jego zauroczenie było bardzo silne i kończyło się zazwyczaj bardzo boleśnie. Karmił swój umysł szczęśliwymi, zupełnie zmyślonymi obrazami, a późnej musiał zderzać się z rzeczywistością. Ale nawet jeśli czasem chciał, to nie potrafił z tym walczyć.
Ciemnowłosy klient uniósł dłoń, prosząc o rachunek, a gdy napotkał wzrok kelnera, uśmiechnął się doń szeroko. Filip opuścił wzrok, uśmiechnął się pod nosem i podreptał do baru, żeby naliczyć należność. Może tym razem jednak się nie mylił?

***

Włączył alarm, zamknął drzwi wejściowe do kawiarni na klucz i, pogwizdując cicho, obrócił się, żeby… odbić się od czyjejś klatki piersiowej. Zachwiał się i byłby upadł, gdyby nie silne ramiona, które owinęły się wokół jego pasa. Filip zamrugał i uniósł wzrok, w świetle pobliskiej lampy dostrzegając przed sobą ulubionego klienta.
- Umm… - Zmieszany, wysunął się z ramion, które wciąż go podtrzymywały, jak jakąś księżniczkę w opałach, i zaszurał stopą po chodniku. – Dzięki. Sorry, że tak na ciebie wpadłem…
- Spoko. – Wyższy chłopak kiwnął głową. – Pracujesz tu, nie? Kojarzę cię.
Filip uśmiechnął się nieśmiało, podświadomie zadowolony z tego, że brunet go pamiętał.
- Taa… Właśnie zamykałem.
- Szkoda. Chętnie bym się napił swojej ulubionej kawy… - Wyciągnął prawą dłoń. – A tak w ogóle to Damian jestem.
- Kawy o tej porze…? – Kelner uniósł brew i potrząsnął dłonią drugiego chłopaka – była bardzo miękka i delikatna w dotyku, niemalże kobieca. – Filip.
- Może być też herbata. – Brunet wzruszył ramionami, patrząc nań swoimi jasnymi oczami       i wciąż stał w miejscu, jakby na coś czekał.
Bo czekał, co Filip uświadomił sobie dopiero po dłuższej chwili niezręcznego stania przed zamkniętą kawiarnią.
- Och, dobra – wymamrotał, zażenowany samym sobą. – Możemy wejść, ale nikt nie może się o tym dowiedzieć. Miałbym przesrane.
Wsunął klucz do zamka, przekręcił, wszedł pierwszy i wyłączył alarm, który zaledwie dziesięć minut wcześniej włączał. Odwiesił kurtkę wraz z szalikiem na wieszak stojący przy drzwiach i obrócił się w stronę niespodziewanego gościa. Jego serce biło przy tym tak mocno, jakby zaraz miało wyskoczyć z piersi.
- Na co masz ochotę?
- Może gorąca czekolada? I napijesz się ze mną, nie?
Damian usiadł na jednym z trzech stołków barowych, a Filip kiwnął głową i wziął się za przygotowywanie czekolady. W lokalu panował półmrok, bo nie włączał wszystkich lamp, przez co atmosfera była bardzo… intymna.
Postawił dwie filiżanki na blacie, a widząc, że jego ulubiony klient wyciąga portfel, bez zastanowienia złapał go za dłoń, przez co zaraz odwrócił wzrok, zażenowany.
- Na koszt firmy – wymamrotał, choć to nie była prawda. Sam zamierzał później zapłacić za tę czekoladę.
- W porządku. – Damian kiwnął głową i uśmiechnął się tak, jak zawsze się uśmiechał do kelnera, gdy ten go obsługiwał. – Jesteś strasznie uroczy, wiesz?
- N-naprawdę?
- Tak. – Teraz to brunet złapał jego dłoń i wcale nie wyglądało to na nieprzemyślany gest. – Cieszę się, że dziś na mnie wpadłeś. To prawie jak przeznaczenie.
Filip odchrząknął, nie wiedząc, jak powinien zareagować. Palce jego prawej dłoni wciąż były trzymane przez drugiego chłopaka, jakby było to zupełnie naturalne.
- Też się cieszę…
- Co robisz jutro?
Kelner zamrugał i automatycznie wzruszył ramionami.
- Nic.
- Przyjdziesz na mój koncert?
- Twój koncert…?
- Taa, gram w pobliskim klubie jazzowym. Fortepian. – Uśmiechnął się pewnie. – Powinieneś wpaść.
Filip zanurzył wargi w czekoladzie, przez chwilę nie odpowiadając, nim w końcu kiwnął głową. Jego serce biło przy tym, jak szalone.
- Chętnie.
Właśnie spełniała się jedna z jego fantazji. Czuł się tak, jakby umarł i znalazł się w raju.

***

Znów była środa, czyli dzień tygodnia, który Filip lubił najbardziej. Jego matka zadzwoniła, żeby znów pożalić się na ojca, a że nie było ruchu, to Laura łaskawie pozwoliła mu pójść na przerwę, choć wcale nie miała żadnej władzy nad nim. Zirytowało go to, ale nie mógł nic powiedzieć, zbyt zajęty swoją rodzicielką, która trajkotała do telefonu, aż ciężko było jej przerwać. I dopiero gdy udało mu się zakończyć połączenie, zorientował się, że jego ulubiona para już musiała przyjść. Zanim jednak wyszedł na salę, musiał wejść po drodze do toalety, co zabrało mu kilka dodatkowych minut. Nic więc dziwnego, że gdy stanął za barem, stolik pod oknem był już zajęty.
- Czemu już ich obsłużyłaś? – jęknął z wyrzutem.
Laura uniosła brew i prychnęła pod nosem.
- Trzeba było szybciej wracać.
- Musiałem się wysikać – burknął i wychylił się, żeby chociaż zerknąć na swoich ulubionych klientów. I jakże się zdziwił, gdy dostrzegł przy stoliku tylko jedną osobę. – Co jest…?
- Wiedziałam, że będziesz w szoku, ale mógłbyś chociaż zamknąć buzie, bo wyglądasz jak idiota.
Filip pokręcił głową, zupełnie nieprzejęty słowami dziewczyny. Teraz miał ważniejsze sprawy na głowie. Widział znajomą czuprynę z kręconymi włosami i długie, szczupłe palce obejmujące filiżankę z kawą, ale gdzie była jego jasnowłosa towarzyszka?
„Pokłócili się” - stwierdził w myślach. – „Albo coś się stało. Tylko czy wtedy by tu siedział?”
Nie mógł przestać o tym myśleć. Kręcił się za barem, próbował znaleźć sobie jakieś zajęcie, ale wszystko i tak sprowadzało się do tego, że co rusz wychylał się i spoglądał na jedynego klienta, którego teraz mieli. Ten siedział spokojnie, sącząc swoją kawę i przeglądając coś w telefonie. Nie wyglądał na smutnego, więc chyba wszystko było w porządku…
Chłopak nie mógł pozbyć się tej natrętnej myśli, która podpowiadała mu, że nadszedł kres tej niezwykłej pary i teraz w końcu on ma szansę spełnić jedną ze swoich fantazji. Naprawdę próbował sobie niczego nie wyobrażać, ale po raz kolejny nie oparł się temu i gdy szedł zanieść rachunek, widział już przed oczami swoją pierwszą randkę ze swoim ulubionym klientem.
- Mam nadzieję, że kawa smakowała. – Zagadnął, kładąc rachunek na stoliku.
- Jak zawsze. – Ciemnowłosy chłopak uśmiechnął się szeroko, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, jakie robi wrażenie na kelnerze.
Filip zawahał się przed odejściem.
- Może nie powinienem pytać, ale… eee… co się stało z pana… towarzyszką?
Brunet spojrzał na niego z zaskoczeniem, by po chwili wybuchnąć głośnym, niespodziewanym śmiechem.
- Spodobała ci się, co? – zarechotał, wyciągając banknot dwudziestozłotowy. – Teraz pełno takich dup, więc na twoim miejscu dałbym sobie z nią spokój, stary. Weź przykład ze mnie. – Wstał i mocno klepnął kelnera w plecy. – Reszty nie trzeba. Trzym się.
Filip zamrugał, przez chwilę stojąc w bezruchu, aż w końcu odwrócił się, patrząc na zamknięte drzwi od kawiarni. Wciąż był w szoku. Dup? Stary? Trzym się?
Machinalnym ruchem zgarnął należność, nieprzejęty jakoś szczególnie wysokim napiwkiem, który otrzymał. Nie mógł uwierzyć, że ten chłopak, którego widywał od trzech miesięcy i który wydawał się taki elegancki, mógł nazwać swoją, najwyraźniej już byłą, dziewczynę „dupą”.
- I co? Dowiedziałeś się czego? – Zapytała Laura, opierając się biodrem o blat.
- Nie… Nie wiem. – Wydusił. – Muszę do toalety.
- Znowu? – Zaśmiała się. – Nie masz przypadkiem sraczki?
Chłopak zignorował ją, wciąż myśląc o zdarzeniu sprzed chwili. Gdzie miłość od pierwszego wejrzenia? Gdzie to szarmanckie zachowanie, którego był świadkiem w swoich wyobrażeniach? I co z tą dziewczyną?
Gdy zamknął drzwi od toalety, prychnął i pokręcił głową. Chyba powinien zacząć skupiać się na swoim życiu, a nie na innych. Naprawdę, co on sobie myślał?

11 komentarzy:

  1. JA TU MIAŁAM TAKIE FEELSY XDDD
    już widziałam ślub, domek na przedmieściach i dzieci

    A TA KOŃCÓWKA XD
    WTF XDDD

    Śmieje się przez łzy, naprawdę ;u;
    Kurde jak lubisz takie zakończenia to ja się boje teraz D:
    Bo co innego łan szot
    A co innego jakieś już poważne opko :/
    Ojjjjj chyba jednak moje kokoro nie da rady w tym roku XD

    Ale kurczę

    Biedny Filip :’)
    Teraz mi go tak żal bardzo bardzo :(
    Ale w sumie to jednak nie był truloff, skoro się tak łatwo do niego zniechęcił xdd
    Przecież gimbaza się dużo gorzej wyraża XD

    No nic, miałam emocjonalny rollercoaster, a zakończenie mnie trochę przygasiło XD
    Dziękuje za umilenie mi chorowania na półpaśca XD (nie polecam, nie ma się człowiek jak ułożyć)
    Pozdrawiam i życzę weny <333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, że gimbaza gorzej się wyraża (wszyscy wiemy, co się dzieje w gimbazie), ale Filip też właśnie widział już ślub, domek i dzieci (nieważne, że to nierealne w tym kraju), a tutaj się okazało, że jego "książę" wcale nie jest taki idealny :P
      Cieszę się, że Ci się podobało i zdrowia życzę! ;)

      Usuń
  2. Hehe :) Fajne :) Tak myślałam, że to będzie rozczarowanie ten chłopak ;) Filip marzyciel... ech też tak mam ;) Cały scenariusz powstał w jego głowie a tu taki zonk ;) Ale życie jest piękniejsze kiedy tworzymy sobie takie ładne rzeczy w głowie :) Bardzo dziękuję i pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahahah, to jest świetne xD
    Spodziewałam się jakiegoś cudownego, romantycznego zakończenia, a tu taka niespodzianka.
    Uwielbiam Twoje pomysły, są takie oryginalne i ciekawe <3

    OdpowiedzUsuń
  4. To może byc ciekawe opowiadanie:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajna historia :)
    Romantyczna dusza Filipa zderzyła się z szarą rzeczywistością.
    Szkoda, że jego fantazje nie spełniły się, ale dobrze, że od razu dowiedział się z kim ma do czynienia.
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale mnie to opo urzekło! Miałam mały atak śmiechu gdy skończyłam czytać xD i przypływ dobreje energii :3.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobre, a nawet bardzo dobre. Zauroczenie pozorami, wystarczyła krótka rozmowa i czar prysł a przyszło otrzeźwienie. Nie pogniewałbym się gdyby było bardziej rozbudowane, nie mniej jednak sedno przedstawione idealnie.
    Pozdrawiam i weny życzę (oraz czasu na realizację).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdaję sobie sprawę z tego, że powinno być bardziej rozbudowane, aby lepiej zarysować charakter głównego bohatera, ale tutaj tak naprawdę chodziło mi tylko o to sedno, a że nastrój miałam, jaki miałam podczas pisania... Ale cieszę się, że mimo wszystko Ci się podobało.
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam ;)

      Usuń
  8. Hej,
    naprawdę fantastycznie, fajnie się czytało, Filip taki marzyciel, te wyobrażenia piękne...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń