piątek, 5 października 2018

Pęknięcia - Rozdział 26

Nawet nie chce mi się pisać, jak bardzo to z siebie wyplułam, więc... Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze! Może nie odpowiadam na nie zbyt szybko i zbyt składnie, ale cieszą mnie przeogromnie. Miłego dnia, kochani!
________________________________________________________________

Sytuację w domu Brightów można było określić jako dziwną. Wszystko toczyło się swoim rytmem – Jacques chodził do szkoły, przesiadywał godzinami w pracowni i spotykał się z Nickiem; Blake był zajęty swoją karierą, dużo czasu spędzał poza domem i zwykle mijał się z szatynem. A Katherine zajmowała się firmą i przygotowaniami do ślubu, nie zauważając przy tym napięcia pomiędzy dwójką mężczyzn. Z pozoru zmieniło się niewiele, ale tak naprawdę zmieniło się wszystko.
Jacques starał się unikać Blake’a, co nie było wcale prostym zadaniem, nawet jeśli mężczyzny często nie było w domu. Nie mógł ciągle opuszczać wspólnych posiłków, jedząc na mieście lub w pokoju, bez zwracania na siebie uwagi mamy. Poza tym próbował całkowicie odseparować się od bruneta i nie wdawać się z nim w żadne rozmowy, co ku jego zaskoczeniu, okazało się trudne.
Po tym, co wydarzyło się między nimi, nastolatek spodziewał się dwóch reakcji: Blake mógł go zacząć z powrotem nienawidzić, obarczając go całą winą za to, co się wydarzyło, lub mógł zacząć go unikać i udawać, że nic się nie stało (tak, jak chciał tego Jacques). Niestety, szatyn nie doczekał się żadnej ze spodziewanych reakcji i to najpierw wprawiło go w całkowitą konsternację, która z czasem zaczęła przeradzać się w skrywaną złość.
Blake na początku faktycznie zachowywał się tak, jakby nic się nie stało. Chłopaka w ogóle to nie zaskoczyło, spodziewał się takiego zachowania i był z niego zadowolony. Sam nie kwapił się wcale do konfrontacji z mężczyzną, a sama myśl o tym, że ich wspólny sekret mógłby wyjść na jaw, sprawiała, że robił się chory. Wolał więc o niczym nie mówić i siedzieć cicho, udając, że wcale nie myśli o tym, jak brunet przesuwał dłońmi po jego ciele i jak przyjemne były jego pocałunki. Ale z czasem zachowanie Blake’a uległo zmianie – znów chciał z nim rozmawiać; znów chciał się z nim przekomarzać i traktować go jak swojego dobrego kumpla. A to wydawało się Jacques’owi całkowicie absurdalne.
Przebywanie z mężczyzną w tym samym pomieszczeniu było dla chłopaka bolesne i wywoływało wspomnienia. A kiedy ten zaczynał jeszcze go zagadywać, to szatyn czuł się już całkowicie osaczony i przygnębiony kierunkiem, w jakim zmierzała ich relacja. Nie wiedział, czy Blake robił to, by się nad nim poznęcać, czy może naprawdę zdrada, jakiej się dopuścili wobec Katherine, w ogóle go nie obchodziła. A to denerwowało nastolatka, który sam nie potrafił poradzić sobie z wyrzutami sumienia, podczas gdy mężczyzna zdawał się podchodzić do tego z całkowitym spokojem. Jacques nie dostrzegł żadnej zmiany w zachowaniu Blake’a względem jego matki, co doprowadzało go do furii, bo sam czuł, że nie potrafi rozmawiać z nią tak, jak wcześniej. Nie wiedział, jak można nie odczuwać żadnej skruchy i nie czuć się winnym, a właśnie tak odbierał zachowanie bruneta. I przez to znów zaczął uważać go za prawdziwego dupka, nawet jeśli jego serce wciąż biło mocniej na jego widok.  
Jacques był całkowitym przeciwieństwem Blake’a – nie radził sobie z tą sytuacją, nie potrafił nazwać ich dziwnej relacji i w każdym jego słowie oraz geście było widać, że jest tym wszystkim przytłoczony. Mężczyzna natomiast wydawał się całkowicie spokojny i rozluźniony, jakby niczym się nie przejmował. Sytuacja w ich domu, choć z pozoru normalna, była tak naprawdę bardzo toksyczna i działa na nich coraz gorzej, a najbardziej odczuwał to właśnie najmłodszy z mieszkańców. Wcześniej czy później musiało się to skończyć katastrofą.

***

- Jacques!
- Lily!
Chłopak jęknął z zaskoczeniem, kiedy dziewczyna rzuciła mu się na szyję, ale objął ją i mocno do siebie przytulił. Za każdym razem zdumiewało go, jak wylewna jest siostra Blake’a wobec niego, choć kiedy sobie przypominał jej dziwną rodzinę i problemy z rówieśnikami, starał się maskować konsternację, jaką odczuwał.
- Dobrze cię widzieć!
- Ciebie też. Na żywo wyglądasz znacznie lepiej niż na ekranie komputera. – Jęknął, czując silne uderzenie w ramię. – Au! To był komplement!
- Skończyliście?
Jacques drgnął, przypominając sobie, że nie byli sami; że Blake stał obok, obserwując ich z wyraźnym zniecierpliwieniem. Wciąż przecież znajdowali się w holu, stłoczeni we trójkę na niewielkiej przestrzeni (z pewnością zbyt małej, by pomieścić ich dwóch).
- Taa… - mruknął niemrawo, robiąc krok w tył. Nawet nie spojrzał na mężczyznę, sięgając po walizki dziewczyny. – Zaniosę je do twojego nowego pokoju.
- To nie będę spała z tobą? – Lily wydęła usta, uśmiechając się psotnie.
- Chciałabyś. – Uniósł brew, prychając, choć w jego oczach można było dostrzec uśmiech. W ostatnim czasie nie był to częsty widok.
- Pokłóciliście się? – Dziewczyna zerknęła na swojego brata, gdy Jacques zniknął na schodach.
- Nie, dlaczego?
- Przecież widzę. – Wywróciła oczami. – Znowu go obraziłeś?
- Ja? – Blake uniósł brew, odwieszając kurtkę na wieszak.
- No co? Przecież wiesz, że jak chcesz, to potrafisz być dupkiem. – Wzruszyła ramionami. – O co poszło?
- O nic. Jesteś głodna?
Lily zmrużyła oczy, słysząc tę kiepską próbę zmiany tematu, ale ostatecznie kiwnęła głową, odpuszczając. Mężczyzna odetchnął z ulgą i poprowadził swoją młodszą siostrę do kuchni. Nie mógł jej przecież powiedzieć prawdy, a dziewczyna w swych przypuszczeniach wcale nie była jej bliska. Przecież się nie pokłócili. I Blake w żaden sposób go nie obraził, a przynajmniej nie umyślnie. Wręcz przeciwnie, to on starał się nawiązać z chłopakiem kontakt, wbrew temu, co podpowiadał mu rozum. Ale Jacques chciał się całkowicie od niego odsunąć i nic nie dało się z tym zrobić.
- Katherine nie ma?
- Ma spotkanie, ale wróci najszybciej, jak się da. Bardzo żałowała, że nie może cię powitać w domu. – Zerknął na nią krótko, wyciągając ser z lodówki. – Mówiłem ci w samolocie.
- Um, ta, faktycznie. – Uśmiechnęła się przepraszająco. – Chyba mi umknęło. Byłam zmęczona.
- A teraz nie jesteś? Chcesz się położyć?
- Mhm, jaki troskliwy braciszek się z ciebie zrobił – wytknęła mu, choć z wyraźnym rozbawieniem. – Zjem i pójdę się położyć, co? Kanapki to nadal twoje największe osiągnięcie?
- Mogę spróbować z czymś innym, jak chcesz się otruć. – Posłał jej uroczy uśmiech.
- Szczęściarz z ciebie, że trafiłeś na Kath. Przynajmniej masz co jeść.
Uśmiech zamarł na twarzy Blake’a, który odwrócił się w stronę przygotowywanych przez siebie kanapek. Nie wyglądały najapetyczniej, ale też nie najgorzej. I na pewno dało się je zjeść.
- Ta… - mruknął niewyraźnie. – Nie tylko ona w tym domu potrafi gotować.
- Serio? Jacques ma jakieś ukryte zdolności, o których nie wiem?
- A ma jakieś, o których wiesz? – Zerknął na nią, unosząc brew. – Coś za bardzo się nim interesujesz…
Lily spuściła wzrok, patrząc na swoje stopy okryte długimi, kolorowymi skarpetkami. Wyglądała na zmieszaną.
- Lubię go… - wymamrotała.
- Tylko się nie zakochaj – ostrzegł i wcale nie brzmiał, jakby żartował.
Dziewczyna aż spojrzała na niego większymi oczami.
- No coś ty? Zwariowałeś? – Prychnęła. – Może jest fajny, ale nie na tyle, żebym od razu miała się w nim zakochiwać. Poza tym jest gejem i chyba wszyscy o tym wiedzą, nie?
Mężczyzna kiwnął głową, ponownie skupiając swą uwagę na kanapkach. Nie wiedział, co może odpowiedzieć, bo przecież sam też uważał, że Jacques jest fajny. A poza tym bardzo zdolny, inteligentny i cholernie gorący. Im więcej czasu mijało od tego, co stało się ich wspólną tajemnicą, tym bardziej nie mógł przestać o nim myśleć. Już dawno temu zrozumiał, że gówniarz go zauroczył, ale… czy mogło być to czymś więcej?
- To jak? Jacques lubi gotować? – Zapytała w końcu, wyraźnie zniecierpliwiona brakiem reakcji u Blake’a. Nie mogła nie zauważyć, że jej brat zachowuje się dziwnie.
- Nie wiem, czy lubi, ale jest w tym świetny. Nie mów Kath, ale on jest prawdziwym mistrzem kuchni. – Puścił jej oczko, szepcząc konspiracyjnie.
I może dobrze, że postanowił szeptać, bo właśnie w tym momencie do kuchni wszedł bohater ich rozmowy.
- Idziesz ze mną do Nicka? – zwrócił się do Lily, po raz kolejny ignorując mężczyznę.
- Teraz? – Jęknęła. – Chciałam zjeść i iść spać…
- Boże, emeryci mają w sobie więcej życia. – Parsknął. – Za dziesięć minut wychodzimy.
- Może miałabym więcej życia, gdybym się wyspała i zjadła coś porządnego – burknęła, opierając się plecami o blat kuchenny. – Właśnie, Blake mówił mi, że doskonale gotujesz.
- Serio? – Jacques aż zerknął na mężczyznę, a przelotny uśmiech pojawił się na jego twarzy, zanim przypomniał sobie, że nie powinien się do niego uśmiechać.
- Mhm. – Odpowiedziała swoim najlepszym i najszerszym uśmiechem. – Ugotowałbyś nam coś? Proszę?
- On nic nie zrobi, dopóki będzie miał świadomość, że ja też mam to jeść – wtrącił brunet i sam nie wiedział, jaki miał w tym cel. Chciał chyba wywołać jakąś reakcję u chłopaka, nawet jeśli miałaby być to złość. Tęsknił za ich przekomarzaniami, za tą swobodą, jaką czuli w swoim towarzystwie (czasem tylko pozorną, podszytą mnóstwem podtekstów, ale nadal większą, niż teraz).
- Co? – Lily zmarszczyła brwi, przenosząc podejrzliwy wzrok ze swojego brata na, jak miała nadzieję, przyjaciela. – Ale to prze…
- Może – przerwał jej szatyn, ucinając tym samym dyskusje. Nie patrzył na Blake’a, zaciskając jedynie usta z irytacji. Wiedział, co mężczyzna chciał zrobić i nie potrafił tego zrozumieć. – Poczekam na zewnątrz.
Dziewczyna zamrugała, patrząc z zaskoczeniem na plecy wychodzącego chłopaka.
- Ale jest zimno! – krzyknęła, lecz odpowiedział jej jedynie odgłos zatrzaskiwanych drzwi. Wciąż skonfundowana spojrzała na swojego starszego brata i prychnęła. – Nie pokłóciliście się, co?
Blake wzruszył jedynie ramionami, nie odpowiadając. Nie było słów, którymi mógłby to wyjaśnić.

***

- Kogo to moje piękne oczy widzą…? – Nick już od progu powitał ich szerokim uśmiechem, który tylko powiększył się (o ile było to w ogóle możliwe), gdy jego wzrok spoczął na szesnastoletniej dziewczynie. – Czy to panienka Sherwood?
- We własnej osobie. – Dziewczyna odpowiedziała uśmiechem, choć wyglądała na trochę zdenerwowaną, jakby stresowała się tym spotkaniem. – Pamiętasz mnie.
- Jak mógłbym zapomnieć?
Jacques stał za Lily, wywracając oczami. Czasem naprawdę nie potrafił uwierzyć w zachowanie przyjaciela.
- Mógłbyś przestać zachowywać się jak idiota i w końcu nas wpuścić. Zimno jest.
- Nie musisz być od razu taki niemiły… - wyburczał w odpowiedzi Nick, przesuwając się, by mogli wejść do środka.
- Jesteś sam?
- Mhm. Cała chata tylko dla nas. – Znów zwrócił swój wzrok na dziewczynę. – Wow, i dziś masz na sobie coś normalnego…
Jacques teatralnie uderzył dłonią w czoło, patrząc na przyjaciela z niedowierzaniem.
- Serio? – zapytał, by zaraz zwrócić się do młodszej siostry Blake’a. – Przepraszam za niego. Zapomniałem, że nie można go wypuszczać do ludzi…
- To był komplement!
- Chyba mam deja vu… - Szatyn wydał z siebie cierpiętniczy jęk i ściągnąwszy buty, bezpardonowo ruszył w stronę pokoju gospodarza, nie czekając, aż ten go tam zaprowadzi. Był w końcu w tym domu setki razy i czuł się jak u siebie.
- Um… - Lily wyglądała na zmieszaną. – Dzięki. Chyba.
- Naprawdę nie miałem nic złego na myśli! – Nick przyłożył dłoń do klatki piersiowej w miejscu, w którym znajdowało się serce i spojrzał na dziewczynę tak błagalnym wzrokiem, jakby od tego zależało jego życie. – Wybaczysz mi?
- Tak. – Lily zaśmiała się z zachowania chłopaka, odgarniając swoje czarne włosy, które opadały falami na jej plecy.
Gdy oboje weszli do pokoju Nicka, ujrzeli szatyna, który leżał rozłożony na łóżku, przeglądając jakąś książkę. Wywrócił oczami, gdy ich zobaczył, i odłożył powieść na szafkę nocną, a dziewczynie nie umknęło nazwisko autora z okładki. Znała je bardzo dobrze. Nic jednak nie powiedziała, siadając jedynie obok Jacques’a i wciąż czując się nieco niezręcznie.
- Napijecie się czegoś?
- Soku. – Szatyn pierwszy wyrwał się z odpowiedzią, posyłając Nickowi porozumiewawcze spojrzenie. – Żadnego alkoholu. Wszyscy pamiętamy, jak skończyło się to ostatnim razem.
- Ej! – Lily uderzyła chłopaka w ramię, czerwieniejąc na policzkach. Wciąż pamiętała swoje zawstydzenie, gdy upiła się jednym piwem.
- Taak, to było zabawne! – Nick zaśmiał się, zupełnie jakby nie dostrzegł reakcji nastolatki. – To co, sok?
- To było wredne – stwierdziła, kiedy gospodarz wyszedł do kuchni, żeby przynieść im coś do picia.
- Było? – Jacques wyszczerzył się, nic sobie nie robiąc z zawstydzenia dziewczyny. Oboje wiedzieli, że jego żarty są bardziej wyrazem sympatii niż złośliwości. Albo jednego i drugiego. – Sorry, ale to było zbyt dobre, by tego nie wspominać. Próbowałaś alkoholu od tego czasu?
- Nie…
- I dobrze – powiedział poważnie, kiwając głową, zupełnie jakby w ostatnich tygodniach sam nie wracał z klubów, będąc pod wpływem.
Lily zerknęła niepewnie na książkę swojego brata (jedną ze słabszych, jeśli miała być szczera) i już miała coś powiedzieć, gdy wrócił Nick wraz z tacą, na której zostały ustawione trzy wysokie szklanki wypełnione jasnym sokiem.
- Multiwitamina – oznajmił, stawiając wszystko na niewielkim stoliku.
- Prawdziwy z ciebie kelner – zakpił Jacques, sięgając po jedną ze szklanek.
- Staram się. – Drugi chłopak wyszczerzył się i usiadł naprzeciwko swoich gości na obrotowym fotelu. – Na długo przyjechałaś? – Zwrócił się w stronę Lily, patrząc na nią nieco maślanym wzrokiem, co nie umknęło szatynowi.
- Na całą przerwę świąteczną.
- Serio? Jak udało ci się to załatwić?
- Cóż… - Zagryzła dolną wargę, trochę speszona. – Moi rodzice pewnie nigdy by się na to nie zgodzili, ale ostatnio nasze relacje są bardzo… napięte. Z tatą prawie nie rozmawiam, z mamą ciągle się kłócę. Chyba uznali, że nawet oni potrzebują czasem spokoju i zgodzili się na propozycję Blake’a. Zresztą, on też bardzo pomógł.
- Ta… - Nick skrzywił się, gdy tylko usłyszał imię starszego brata dziewczyny. Od kiedy Jacques opowiedział mu o wszystkim, co się między nimi wydarzyło, jego nastawienie względem mężczyzny uległo drastycznej zmianie. – A skąd ta napięta atmosfera?
Lily spojrzała lekko zaskoczona na Jacques’a, jakby nie spodziewała się, że ten zachowa wszystko dla siebie i nikomu nie powie o jej problemach rodzinnych.
- Przez chłopaka – odpowiedziała cicho.
- Więc masz chłopaka? – Nick wydał z siebie coś pomiędzy jękiem a stęknięciem, a szatyn aż uniósł brwi, spoglądając na przyjaciela z zaskoczeniem. Wiedział, że związek z Mary trochę ośmielił chłopaka, ale nie spodziewał się, że ten stanie się tak otwarty i oczywisty.
- Już nie. – Lily zdawała się nie zauważać zachowania Nicka, najwyraźniej pogrążona w nieprzyjemnych wspomnieniach. – Nie chcę wdawać się w szczegóły, ale najwyraźniej moi rodzice nie spodziewali się, że jedno z ich dzieci może się zbuntować. Blake zawsze się na wszystko zgadzał, a później po prostu uciekł, a ja… cóż.
- Uciekł. – Nick wydał z siebie pogardliwe prychnięcie, nie mogąc się powstrzymać, za co od razu został skarcony wzrokiem przez przyjaciela. – Jakie typowe.
- Też go nie lubisz, co? – Lily uśmiechnęła się z wyraźnym rozbawieniem, choć w jej oczach wciąż można było dostrzec smutek.
- To mało powiedziane… - mruknął, ale zaraz klasnął w dłonie i podskoczył jak nadpobudliwa nastolatka. – Ale koniec z tymi dołującymi tematami. Zróbmy coś wesołego!
Jacques potaknął, zgadzając się, choć jego wzrok mówił, że nie podobała mu się wzmianka Nicka o Blake’u. Wiedział, jak jego przyjaciel patrzy teraz na mężczyznę i nawet był mu trochę za to wdzięczny, ale nie chciał, by wspominano o starszym Sherwoodzie. Samo myślenie o nim bolało, a ten, kto powiedział, że czas leczy rany, chyba nigdy o nim nie słyszał, bo w jego przypadku na pewno to nie działało.
- To jaki masz pomysł?

***

- Nick jest bardzo fajny – stwierdziła Lily, kiedy wieczorem po kolacji leżeli razem na łóżku w pokoju gościnnym.
- Tak? – Jacques uniósł głowę i podparł ją na dłoni, patrząc na nią z zainteresowaniem.
- Mhm. Jest miły i zabawny. Musi być dobrym przyjacielem, co?
- Jest – przyznał szczerze, już dawno zapomniawszy o ich ostatniej kłótni. Zaraz jednak uśmiechnął się cwanie i poruszył idiotycznie brwiami. – Podoba ci się…?
- Co? Nie, daj spokój. – Prychnęła, choć wyglądała na zmieszaną, a jej policzki szybko zaczęły pokrywać się delikatną czerwienią.
Jacques roześmiał się serdecznie i opadł na plecy, naprawdę zadowolony. Obecność Lily była odświeżająca i wpływała na niego kojąco. Wciąż pozostawała świadomość, że Blake był jej bratem, ale mimo to czuł się całkiem dobrze i stabilnie tego dnia, co nie zdarzało mu się często w ostatnim czasie.
- To powiesz mi, o co poszło z moim bratem? – Gdy tylko dziewczyna zadała to pytanie, uśmiech Jacques’a od razu spłynął z jego twarzy. Spodziewał się tego pytania, ale był trochę zawiedziony, że padło akurat teraz.
- Nic. – Wzruszył ramionami. – Wszystko jest w porządku.
- Przecież widzę. Pokłóciliście się? Coś ci powiedział?
Szatyn odetchnął, usiadł, a następnie wstał, przeczesując swoje brązowe włosy.
- Pójdę wziąć prysznic, a ty idź spać. Pewnie jesteś zmęczona po dzisiejszym dniu.
- Jacques…
Chłopak uśmiechnął się z wymuszeniem, podchodząc do drzwi.
- Dobranoc, Lily.
Gdy wyszedł, dziewczyna jęknęła z irytacją i wtuliła nos w poduszkę. Coś wydarzyło się pomiędzy nimi i obiecała sobie, że nie wyjedzie, dopóki nie odkryje prawdy.

22 komentarze:

  1. Dziękuję za rozdział
    Nie mogę doczekać się nowego rozdziału i bębę czekać z niecierpliwością
    Weny życzę
    Pozdrawiam Akira

    OdpowiedzUsuń
  2. Co za kretyn...
    Naprawdę myśli, że będzie jak kiedyś?!
    Ludzie i bez takich udziwnień nie potrafią rozmawiać z ex...
    Ahh nerwy mi szarpie to opowiadanie 😂
    Aż sobie, bez urazy, ale wrócę do drarry.
    Ciekawi mnie co zrobisz z bohaterami. Zabijesz, zgwałcisz, wyrzucisz, porzucisz, a może czas jednak leczy rany...
    Tyle opcji :o
    No nic, trzeba spać, jutro praca.
    A tobie życzę ciszy i spokoju, na pewno się przyda :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahah, jak tak szarpie Ci nerwy, to może moje nowe ff poprawi Ci nastrój? :D
      Hm, zgwałcę, zabiję... Faktycznie, dużo opcji i to wyjątkowo kuszących, bo bardzo lubuję się w takich klimatach, ale to raczej nie w tym opowiadaniu. Przynajmniej na razie nie przewiduję takich drastycznych niespodzianek :P
      A cisza i spokój w moim studenckim mieszkanu bardzo się przyda, bo czasem nie idzie tu wytrzymać :/
      Bardzo dziękuję za komentarz i pozdrawiam! ;)

      Usuń
  3. Blake to by chyba chciał tworzyć związek z Kate i na boku posuwać Jaqa. Może teraz nie zdaje sobie jeszcze z tego sprawy ale jakby się zastanowił po co chce te ich kontakty poprawić to doszedłby właśnie do tego wniosku. Choć nie - bo on lubi się oszukiwać więc pewnie znalazłby jakąś wymówkę... Ciekawe czy obecność Lily coś zmieni? Na pewno panowie będą zmuszeni do częstszych kontaktów,może wyjdzie z tego jakaś awanturka? ;) Szkoda, że tak ciężko Ci się to pisze, bo to naprawdę świetna historia. Mam nadzieję że nie zrezygnujesz :) Życzę ogromu weny i chęci do pisania :) Dziękuję bardzo i pozdrawiam serdecznie 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę, spokojnie mogę się podpisać pod tymi słowami. To samo pomyślałam po przeczytaniu tego rozdziału 🙈🙉 Naprawdę żal mi Jacques'a i Kate, choć nie twierdzę też, że Blake jest "tym zlym" w twoim opowiadaniu. Coraz bardziej wydaje mi sie, że jest po prostu słabym człowiekiem i idzie o linii najmniejszego oporu bez ponoszenia odpowiedzialności za swoje czyny, nie dbający że jego czyny mogą skrzywdzić innych. Trochę taki Piotruś Pan, ciekawe czy dojrzeje...
      Nie dziwię się że ciężko Ci się pisze tę historię i nie chcę wywierać na Tobie dodatkowej presji, ale z wielką niecierpliwością będę wypatrywać kolejnego rozdziału, pozdrawiam 😀

      Usuń
    2. Nawet sobie nie wyobrażacie, jak mi się serduszko rozgrzało po takich słowach. Nic mnie tak nie cieszy, jak widok czytelników, którzy wczuwają się w to opowiadanie i starają się zrozumieć bohaterów. Oczywiście każdy może widzieć Blake'a inaczej, ale ja też widzę go dokładnie w taki sposób - jako słabego człowieka, który nie potrafi poradzić sobie sam ze sobą i nawet kiedy mu się wydaje, że jest na dobrej drodze, to zawsze coś nie wychodzi. I tak jak piszesz Kasiu - pewnie z chęcią posuwałby młodego, gdyby tylko mógł :P
      Faktycznie, ciężko się to pisze, bo ta relacja jest bardzo trudna, niesie za sobą mnóstwo skomplikowanych emocji, a po licznych przerwach, jakie miałam, trudno znów mi się wczuć w tych bohaterów. Ale staram się :)
      Bardzo dziękuję Wam za komentarze <3
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Dziękuję za rozdział �� i czekam na więcej. Ciekawa jestem co dalej wymyślisz?

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja znowu spóźniona :(
    Rozdział niby spokojny, a jednak czytałam w napięciu, bojąc się że zaraz ktoś coś wygada... Bardzo cieszę się z wizyty Lily, czuję, że może coś pomoc. Tak samo cieszę się ze wsparcia jakie okazuje Nick, bałam się też trochę, że on coś palnie i się wyda cała sytuacja.
    Czuję podekscytowanie na samą myśl co dalej, ale to chyba już wiesz, bo to zawsze~ ��

    Miałam od piątku w głowie myśl żeby zajrzeć, ale ciągle coś mnie zajmowało i w rezultacie dopiero teraz przeczytałam (rzucając wszystko po drodze xd) ��

    Powodzenia dalej, weny, weny i jeszcze raz weny! ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te rozdziały pojawiają się tak rzadko, że Twoje spóźnienie to nic wielkiego xD
      Nick ma skłonności do paplania, zresztą już raz mu się bardzo niefortunnie zdarzyło i teraz stara się bardziej kontrolować. A Lily na pewno będzie drążyć. Czy pomoże, czy może zaszkodzi - przekonamy się :D
      Bardzo dziękuję za komentarz i pozdrawiam ;)

      Usuń
  6. jejku, czemu dopiero teraz weszłam na bloggera :< tydzień opóźnienia, ale to nic! ważne, że w końcu pojawił się rozdzialik — bardzo przyjemny rozdzialik!
    już mówiłam, że uwielbiam Nicka? wprawdzie "uwielbiam" to mało powiedziane. Blake natomiast... ech, ciężko mi cokolwiek powiedzieć. rozumiem, że facet jest skołowany, ale hej, nie ma mowy, że wróci do tego, co było dawniej. nie ma szans. najmniejszych.
    z jednej strony nie dziwię się, że Jacq próbuje go unikać, ale czy takie odwlekanie prawdy oby na pewno poskutkuje czymś dobrym? wątpię.
    ach, naprawdę uwielbiam tę historię. dawno nie wciągnęłam się aż tak! mam nadzieję, Autorko, że zlitujesz się nad nami i zrobisz szybki update :D ślę wenę i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już pisałam wyżej - rozdziały pojawiają się tak rzadko, że takie spóźnienia to nic xD
      O tak, Nick potrafi być kochany. Poza tym jest (a przynajmniej staram się, żeby był) takim wytchnieniem od tych wszystkich negatywnych emocji, jakie krążą między dwójką głównych bohaterów.
      No to jest Blake. Nie wiem, czy trzeba dodawać coś jeszcze xD Jemu opornie idzie z ogarnianiem życia. A Jacques zachowuje się chyba całkiem typowo, bo wydaje mi się, że większość ludzi odwleka jak najbardziej trudne rozmowy, konfrontacje, itd.
      Chciałabym. Naprawdę :(
      Bardzo dziękuję za komentarz. Pozdrawiam! :D

      Usuń
  7. Ech, powinnaś dać ostrzeżenie przy pierwszym rozdziale by nie zaczynać czytania późno wieczorem, przez ciebie zarwałam nockę, przeczytałam wszystko jednym ciągiem a po niej nie mogłam wyzucic tej histori z głowy
    Szczerze mówiąc twój opis mało mnie zachęcił, spodziewałam się że bohaterowie wylądują w łóżku już w pierwszych rozdziałach a tu takie pozytywne zaskoczenie :D
    Udało Ci się bardzo wiarygodnie nakreslic portrety psychologiczne bohaterów, a moja opinia o nich zmieniała się z rozdziału na rozdział. Z jednej strony ich zachowanie jest trudne do zaakceptowania z drugiej da się ich rozumieć. Relacja też rozwijała się w odpowiednim tempie, na szczęście nie przyspieszylas wypadków (choć podczas pobytu w górach trochę za nagle zaczęli być dla siebie mili)
    Bardzo polubiłam Nicka i Lily, mam nadzieję że będzie ich więcej (według mnie pasują do siebie:))
    Przeczytałam wcześniej komentarz o uczynieniu z Nicka i Jacqa pary-wedlug mnie to zły pomysł, udało Ci się stworzyć naprawdę wspaniałą przyjaźń bez podtekstów
    Jestem naprawdę ciekawa jak to rozwiniesz, oby tylko rozdziały pojawiały się szybciej, życzę weny :)
    Masz też niezły styl pisania, często trafiłam na książki (wydane) które były pisane dużo gorszym językiem, na przestrzeni tyłu rozdziałów widać też że jesteś w tym coraz lepsza :D
    Czekam na następne rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę mi zeszło z odpowiedzią (jak zawsze ze wszystkim), ale Twój komentarz rozgrzał moje serce. Chyba pomyślę nad tym ostrzeżeniem :P
      Nie umiem pisać opisów i zdaje sobie z tego sprawę. Nigdy tego nie umiałam i na przestrzeni lat się to nie zmieniło. Dlatego nie zdziwi mnie, jeśli ludzie będą się od niego odbijać. Tym bardziej cieszę się, że postanowiłaś dać temu opowiadaniu szansę :D
      Staram się, by pod kątem psychologicznym miało to ręce i nogi. Nie jest to łatwe, bo historia też taka nie jest, ale cieszę się, że uważasz, iż mi wychodzi.
      O współczesnym rynku literackim mogłabym pisać wiele, bo to, co ostatnio się sprzedaje, często aż się prosi o to, żeby wylądować w koszu. Dlatego uśmiecham się teraz głupio do ekranu, bo dobrze jest przeczytać, że pisze się czasem lepiej, niż niektórzy "pisarze".
      Bardzo dziękuję za komentarz <3
      Pozdrawiam!

      Usuń
  8. Hej :)

    Kurczę, jakoś przez ten rozdział mam wrażenie, że wszystko niebezpiecznie dąży do mojej wizji, którą przelałam na papier w funficku. Mam jednak nadzieję że mój pesymizm był mocno przesadzony i w Twoim zakończeniu rzeczywistość będzie dla bohaterów bardziej łaskawa.
    Kilkakrotnie zaznaczałaś, że od początku pisania opowiadania masz zaplanowane zakończenie. Jestem ciekawa czy w trakcie publikacji coś się w tej kwestii zmieniło.

    Najczęściej patrzymy na historię z perspektywy Jacques'a i pewnie dlatego, tak jak on, mamy wrażenie że dla Blake'a cała sytuacja jest dosyć prosta. Mam wrażenie, jakby mężczyzna jeszcze nie do końca zdał sobie sprawę z tego, co zrobił i jakie to może mieć konsekwencje. Skutecznie wypiera ze świadomości niewygodne i wymagające zaangażowania fakty. To oczywiście tylko moja teoria i interpretacja, ale bardzo nie pasuje mi tu decyzja Blake'a o ujawnieniu swojej tożsamości. Spodziewałabym się po nim tego ruchu ale nieco później, gdy już zaakceptuje swoje "ja", co raczej jeszcze nie nastąpiło. Ciekawa jestem jak to się rozwinie i jakie będzie miało skutki, bo nie sądzę żeby było "po nic".
    Z jednej strony mam nadzieję, że na Jacqu'a i Blake'a czeka wspólny happy end, ale jeśli starszy mężczyzna się nie ogarnie, to może lepiej żeby Jacques o nim zapomniał.

    Chciałabym teraz troszkę więcej poczytać o Blake'u. Chciałabym go lepiej zrozumieć i wejść w jego skórę bo mimo wszystko nadal pozostaje dla nas dość tajemniczy.

    Z niecierpliwością czekam na następne rozdziały i życzę dużo dużo weny!

    Pozdrawiam,
    Kajna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy moja wizja zakończenia się zmieniła? Tak naprawdę to nie. Sama historia zmieniła się bardzo, mocno ewoluowała w trakcie pisania, ale wciąż wydaje mi się, gdy patrzę na położenie bohaterów i ich psychologię, że to, co wymyśliłam, jest najlepszym zakończeniem dla tej historii. Mam nadzieję, że Wy również tak stwierdzicie :D Gdzieś pojawił się jednak pomysł na coś dodatkowego, ale nie jest to jeszcze klarowne i nie wiem, czy w ogóle będę brała to pod uwagę przy pisaniu zakończenia, więc wolę więcej nie mówić na ten temat.
      Faktycznie, przeważa perspektywa Jacques'a, ale Blake też dostanie swoje pięć minut, byśmy mogli choć trochę spróbować go zrozumieć. I z tym ujawnieniem swojego nazwiska wiążą się dwie dosyć istotne kwestie: z jednej strony był to trochę impuls (niby przemyślany, ale wiemy, jak to u niego wygląda) spowodowany rozmową z matką, ale z drugiej było to też wywołane takim poczuciem (złudnym oczywiście), że jest już na etapie, kiedy pogodził się z tą częścią siebie. I oczywiście nie jest to "po nic", a przynajmniej mam nadzieję, że jakoś uda mi się przekazać to, co chcę :P
      Bardzo dziękuję za komentarz! <3
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  9. Musze przyznać, że weszłam na Twojego bloga dopiero kilka dni temu i z jednej strony trochę żałuję, że nie śledziłam tej historii wcześniej, a z drugiej się cieszę, że ominęło mnie czekanie i mogłam sobie wszystko na spokojnie przeczytać przez te kilka dni. :)
    Moje pierwsze spostrzeżenie jest takie, że kurde!, zrobiłaś niebotyczny progres. Od pierwszych rozdziałów, które nie były najlepsze doszłaś do wysokiego poziomu. Na początku bohaterowie wydawali mi się płascy, a ich czyny i zachowania dość nielogiczne, teraz natomiast każda jedna decyzja czy konkretne zachowanie, ich odczucia, mają logiczne podłoże i wszystko pięknie się ze sobą łączy. Jestem naprawdę pod wrażeniem widząc, jak bardzo przez ten czas rozwinęłaś swoje umiejętności. :D
    No i sama historia…!
    Powiem szczerze, że jestem typem człowieka, który lubi w opowiadaniach takie dramy właśnie w stylu „zakochałem się w facecie mojej matki” ale tylko i wyłącznie pod warunkiem, kiedy jest to dobrze napisane i wyjaśnione. Tutaj właśnie tak jest i – jak mówiłam wcześniej – z każdym rozdziałem jest tylko coraz lepiej.
    Postać Jacques’a, której na początku niezbyt lubiłam, od jakiegoś czasu skrada moje serce. I chyba najbardziej dlatego, że pomimo że kocha Blake’a, nie może się pogodzić z tym jak wielką krzywdę robi własnej matce. Miałam okazje czytać kiedyś takie kwiatki, w których główny bohater w podobnych sytuacjach machnąłby na to ręką i stwierdził, że walić matkę, on chce swojego kochasia i elo. A Jacq taki nie jest. Lubię jego wrażliwość i to, jak bardzo pogubiony jest w obecnej sytuacji. Sposób w jaki odreagowywał – kluby i przypadkowy seks, odcięcie się od wszystkich bliskich wydawał mi się taki przykry i niesprawiedliwy, ale przy tym całkowicie logiczny i usprawiedliwiony.
    Widzę też, że wszyscy stawiają krzyżyk na Blake’u, ale ja mam do niego trochę inny stosunek. Już sama nie wiem, który z bohaterów jest bardziej pogubiony, ale mam wrażenie że Blake bardzo się boi. Stoi nad wyborem, który wydaję się nie do podjęcia, bo z jednej strony ma Kath, z którą gdzieś tam już związał swoje życie i która ma wobec niego określone oczekiwania, których boi się nie spełnić (tak mnie teraz naszło, że może to podobnie jak z jego rodzicami? Zawsze się z nimi zgadzał, bo nie mógł się wyłamać i zamiast postawić na swoim wolał cierpieć aż w końcu uciec, może teraz ma podobne odczucia związane z matką Jacques’a?) a z drugiej strony jest Jacq, wobec którego czuje pożądanie i który obudził w nim coś, o czym wolałby zapomnieć.
    Dlatego staram się nie oceniać aż tak bardzo Blake’a, no bo jak tu podjąć jakiś wybór? Co można zrobić? Z drugiej strony nie robienie niczego skończy się porażką dla całej trójki. Nie też, że chce go usprawiedliwiać – facet zdecydowanie popełnił wiele błędów, a niektóre jego zachowania są wręcz nieznośne i bardzo niedojrzałe i najlepiej to byłoby go walnąć w gębę, żeby mu się coś naprostowało :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale tak poza tym to czuć wiszące w powietrzu napięcie, które zagęszcza się coraz bardziej, zastanawiam się tylko… kiedy wreszcie wybuchnie?
      Mam też dziwne wrażenie, że Mary nie dowiedziała się o Blake’u przez przypadek i akcja ta jeszcze do nich wróci. Może dziewczyna się wygada i matka Jacq’a dowie się w taki sposób? Bo chyba sama się nie domyśli – wydaje się dość ślepa no i… właściwie to sama nie wiem. Nie reaguje na sytuację, która dzieje się pod jej nosem? Naprawdę jest aż taka ślepa, że nie widzi jak jej przyszły mąż i syn się zachowują? I nie mówię tu nawet o ich wspólnej relacji, ale o tym jak każdy z nich zachowuje się osobno. A może jednak coś troszeczkę widzi, a może dopiero zacznie? Tyle pytań i brak odpowiedzi :D
      W ogóle – jak tak teraz patrzę – to dochodzę do wniosku, że jestem okropna w pisaniu komentarzy i chyba po prostu nie umiem niczego składnie napisać XD
      No i właśnie sobie przypomniałam, że miałam jeszcze wspomnieć o Nicku! Ten to jest kochany. Wybaczam mu nawet tę jego głupią akcję z Mary, chociaż zachował się wtedy jak totalny palant.
      Także tak, ogólnie to bardzo się cieszę, że mnie tutaj przywiało i mam szczerą nadzieję, że nie będę zmuszona czekać bardzo długo na kontynuację, dlatego życzę weny i jeszcze więcej chęci, bo sama wiem, jak trudno jest coś napisać, a zwłaszcza dociągnąć to do końca.
      Przy okazji też chciałabym Cię zaprosić do siebie, bo mamy na blogach dość podobny content :D Także zostawiam linka, ale oczywiście nie namawiam do czytania, jeżeli nie miałabyś na to ochoty.
      https://written-by-leslie.blogspot.com/
      Tak na koniec jeszcze powiem, że jestem prawie pewna, że czytałam twoje drarry! :D Tytuł kojarzę i jak zobaczyłam pierwszy rozdział to tekst wydawał mi się znajomy. A ta niepewność wynika stąd, że swojego czasu przeczytałam chyba wszystko z fandomu i już mi się miesza, ale moja miłość do Harry’ego wciąż pozostała, mimo że już od kilku lat nie czytam i nie piszę fanfiction <3
      Pozdrawiam cieplutko!

      (Musiałam podzielić komentarz bo nie chciał mi się cały zmieścić :c)

      Usuń
    2. Wow. Jak zobaczyłam ten komentarz, to aż mnie trochę zatkało xD I jak tu teraz rzetelnie odpowiedzieć, kiedy ja mam wieczny problem z sensownymi odpowiedziami? Jak żyć? xD
      To, co napisałaś na początku, jest dla mnie absolutnie największą pochwałą. Jedną z najważniejszych rzeczy przy pisaniu, jest dla mnie progres. I jeśli go widać, to dla mnie już jest to połowa sukcesu. Wydaje mi się, że z tą historią jest tak, że im dłużej ją piszę, tym więcej w niej dostrzegam i lepiej mi się to składa. Z założenia powinno być też tak, że im więcej się pisze, tym lepiej (mam na myśli lepszy warsztat), ale w praktyce nie zawsze to wychodzi, niestety.
      Wyżej pisałam o procesie tworzenia, ale jeśli chodzi o samą historię, to jedną z najważniejszych rzeczy jest dla mnie psychologia postaci i taki... realizm. Chcę, by ci bohaterowie zachowywali się tak, by można było przysiąść, zastanowić się nad ich motywacjami i dojść do wniosku, że w realnym świecie ludzie mogliby się tak zachowywać, gdyby znaleźli się w określonej sytuacji. Uwielbiam też czytać komentarze, w których są podejmowane próby analizy zachowań postaci. Wtedy widzę, jak bardzo czytelnik się zaangażował i to od razu chwyta mnie za serce. Dlatego Twój komentarz po prostu rozłożył mnie na łopatki <3
      Kajna napisała wyżej, że dla niej zagadką w tym tekście wciąż pozostaje Blake. Dla mnie największą zagadką jest Kath, bo jej perspektywy w ogóle nie znamy i ona sprawia wrażenie takiej... ślepej i żyjącej w bańce mydlanej. Ale czy na pewno?
      Uwierz - Twój komentarz czytało się cudownie. Jesteś świetna w ich pisaniu. Ja natomiast polegam za każdym razem ;>
      Czytałaś "Chłopca..."? Wow, internet bywa jednak mały xD Ale znam ten problem, bo też przeczytałam wszystkie drarry i snarry, jakie można było znaleźć w języku polskim xD A ostatnio coś mnie tknęło i znów wróciłam na ścieżkę ff...
      Twoje opowiadanie mam od dawna na swojej liście, ale wciąż czekam na jego zakończenie, zanim wezmę się za czytanie xDD Wiem, że trochę słabo to brzmi, patrząc na częstotliwość dodawania rozdziałów do mojego opka, ale nie lubię brać się za teksty niezakończone, bo jestem strasznie niecierpliwym człowiekiem (hipokryzja tak bardzo, hehe). Ale przeczytam je na pewno, bo wiele dobrego o nim czytałam :D
      Bardzo dziękuję za ten wyczerpujący komentarz <3
      Pozdrawiam!

      Usuń
  10. Hej,
    czyżby Nick spodobał się Lili, zastanawiam się czy Katherine nie zauważa tej atmosfery w domu, Jaquesowi jest ciężko i stara się unikać Blake, ale za to teraz ten próbuje znów rozmawiać, zakumplować...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  11. Hejeczka,
    wspaniale, czyżby Nick spodobał się Lili? zastanawiam się czy Katherine nie zauważa tej atmosfery jaka panuje w domu, och Jaquesowi jest ciężko i stara się unikać Blake, ale za to teraz ten próbuje znów rozmawiać, zakumplować... ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  12. Witam,
    wspaniały rozdział, czyżby Nick podobał się Lili? ale Katherine nie zauważa tej atmosfery jaka panuje obecnie w domu? och ak Jaques stara się unikać Blake, za to ten teraz próbuje rozmawiać, zakumplować się... ;)
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń